Za sprawą filmu dokumentalnego "Secrets of Playboy" światło dzienne ujrzały nieznane dotąd fakty z życia Hugh Hefnera i jego "Playboy Mansion". Jak wyznały po latach byłe "króliczki Playboya", w posiadłości redaktora naczelnego słynnego pisma dla panów regularnie dochodziło do psychicznej i fizycznej przemocy, w tym także gwałtów.
Głos w tej medialnej sprawie zabrała Ewa Minge. Projektantka w długim wpisie podała w wątpliwość oświadczenia modelek, pisząc między innymi, że "nie wyglądają jak ofiary".
Jeżeli chcemy aby nas szanowano, szanujmy wpierw same siebie - napisała na Instagramie pod ilustracją bawiących się z milionerem dziewcząt.
Teraz do sprawy odniosła się Maja Staśko, która nie szczędziła krytyki opinii Ewy Minge. Przede wszystkim działaczka wytknęła Minge rozliczanie dziewczyn z tego, jak wyglądały i przy tym całkowite przemilczenie clou sprawy, czyli przemocy. Staśko oskarżyła projektantkę o "victim blaming", czyli wypominanie ofierze niewłaściwego zachowania czy wyglądu, jakby miało to być usprawiedliwieniem dla gwałtu.
Aktywistka krok po kroku brała pod lupę cytaty z wpisu Ewy Minge:
Mamy doniesienia o przemocy, a autorka już kolejny raz robi "kontrargument" ze zdjęcia. To, że ktoś jest uśmiechnięty na zdjęciu, nie oznacza, że nie doświadczył przemocy! To nie jest żaden argument, bo jedno z drugim po prostu nie ma nic wspólnego - pisze Staśko.
Bez komentarza nie zostawiła też słów Minge o "dziewczynach z pomponami w tyłku i uszach królika":
Dlaczego bardziej szokujący jest strój kobiet niż przemoc seksualna wobec nich, do której to sprawy autorka się cały czas odnosi? Czy fakt, że dziewczyny na niebotycznych szpilkach paradują z pomponem w tyłku i uszami królika na prestiżowych imprezach, oznacza, że "zasłużyły" na przemoc? Czy może że jej nie mogły doświadczyć? - pyta aktywistka.
Staśko przypomina też, że strój ofiary przemocy nie może tłumaczyć przemocy:
Ofiara przemocy nie ma jednego stroju. Może mieć krótką spódniczkę, spodnie, piżamę, być naga, kurtkę, długi płaszcz, dresy, sukienkę... To nie strój gwałci. Gwałci gwałciciel.
I dorzuca:
Argumenty, które obsesyjnie skupiają się na ofierze, jej wyglądzie, zdjęciach i zachowaniu, zamiast skupiać się na sprawcy - to właśnie victim blaming, czyli obwinianie ofiary. Wbija też szpilę projektantce - Szanujmy się i na przykład nie wiktymizujmy ofiar. Szanujmy i nie zrzucajmy winy na pompon w tyłku, późną porę czy uśmiech na zdjęciach. Bo victim blaming to brak szacunku do ofiar. A także sposób, by wywołać w nich poczucie winy, podważyć ich wiarę w słuszność ujawnienia, a nawet w samo doświadczenie przemocy.
Ma rację?