Ostanie miesiące w życiu Anny Lewandowskiej pod względem wizerunkowym nie należały do najbardziej udanych. We wrześniu wysportowanej ukochanej króla strzelców dostało się za mało przemyślany filmik z doczepioną pupą i brzuchem, a także za straszenie pozwami krytykującej jej nagranie aktywistki.
Dodatkowo trenerka musiała się zmierzyć z przytykami odnośnie niedostatecznego według niektórych wsparcia względem Strajku Kobiet. Wywołana do tablicy milionerka przekonywała wówczas, że od lat wspiera kobiety, ucząc je pewności siebie.
Zobacz też: Anna Lewandowska zachowawczo nawiązuje do wyroku TK: "Nie wierzę w agresję i rozwiązania siłowe"
We wtorek "zasługi" Ann po raz kolejny zostały podważone przez internautów. Tym razem w związku z najnowszą okładką Elle, na której możemy oglądać uśmiechniętą Lewą i duży napis "siła kobiet".
"Dlaczego na okładce w tak niestabilnych czasach umieszczana jest Lewandowska? Jest tyle "silnych kobiet", które mogłyby być autorytetem", "Z całym szacunkiem dla czasopisma, jednak niejeden facet wspiera kobiety lepiej niż pani Ania" - brzmiały komentarze niezadowolonych czytelniczek magazynu.
Nic dziwnego, że głos w sprawie zdecydowała się zabrać Maja Staśko. W najnowszym wpisie kobieta nieco "podrasowała" okładkę z celebrytką, zamieniając napis "siła kobiet" na "siła kasy".
Kobiety setkami tysięcy wychodzą na ulicę, kolejnymi tysiącami protestują online, ryzykując utratę pracy czy niezaliczenie przedmiotu na studiach. W tym czasie Anna Lewandowska nie odzywa się słowem, a w końcu pisze, żeby się nie kłócić - byle nie stanąć zbyt radykalnie po stronie walczących kobiet i nie stracić reklam - zaczyna obszerny wywód Maja.
Czy taką kobietę chcę widzieć jako symbol "Siły Kobiet"? Kobietę, która po tym, jak skrytykowałam jej taniec w przebraniu grubej kobiety, zagroziła mi pozwem i 50 000 zł kary? Kobietę, która zarabia na tym, że wmawia się nam, że nasze ciała są niedoskonałe? Milionerkę, wielką markę nastawioną na zdobywanie zysków? - kontynuuje, podważając zasadność utożsamiania mamy Klary i Laury z "siłą kobiet".
Nieszczególnie. Na takiej okładce widziałabym setki, tysiące kobiet, ale akurat nie tę. O sile kobiet nie świadczą pieniądze, szczupłe ciało ani uśmiech. O naszej sile świadczy trzymanie się za ręce, gdy policja próbuje jedną z nas wyszarpnąć do wozu i aresztu. Przemywanie twarzy mlekiem lub wodą, gdy któraś z nas oberwie gazem pieprzowym w oczy. Czekanie pod sądem, gdy jedna z nas składa zeznania po gwałcie. Zrobienie zakupów i przyniesienie ciepłego obiadu, gdy którejś z nas na to nie stać. Wstawianie błyskawicy na profilowym, gdy grozi to wyrzuceniem ze szkoły czy uczelni - pisze Staśko.
Na to, że Lewandowska nie nadaje się na ikonę "siły kobiet" zwróciła także uwagę Fundacja Dziewuchy Dziewuchom.
Siła kobiet? @ellepolska promujecie osobę, która wyśmiewa osoby z otyłością i grozi pozwem @majakstasko? Czy w redakcji przespaliście pod kamieniem ostatnie pół roku? - czytamy na instagramowym profilu organizacji.
Zgadzacie się z tymi opiniami?