Od 3 listopada w zasadzie cały świat z zapartym tchem śledził wyniki głosowania z poszczególnych stanów w USA, by dowiedzieć się, kto przez najbliższe cztery lata będzie rezydował w Białym Domu. W sobotę amerykańskie media ogłosiły, że starcie ostatecznie wygrał Joe Biden. Kandydat Demokratów ma w kieszeni 284 głosy elektorskie - do zdobycia prezydentury potrzebował natomiast 270. Bidenowi udało się tym samym pozbawić szans na reelekcję obecnie urzędującego prezydenta Donalda Trumpa.
O ile większość świata cieszy się z takiego obrotu spraw, są też i tacy, którzy nie są zadowoleni z triumfu Bidenia. Do grona tych osób osób należy Edyta Górniak, która pod poniedziałkowym postem Trumpa o domniemanym sfałszowaniu wyników wyborów zaoferowała miliarderowi swoją "pomoc". Póki co Donald nie odpowiedział.
Swoje trzy grosze postanowiła dorzucić także aktywistka walcząca o prawa kobiet, Maja Staśko, która zasłynęła w mediach głośnym konfliktem z Anną Lewandowską. W obszernym instagramowym poście publicystka odniosła się do krążących w kuluarach pogłosek, jakoby obecny prezydent USA miał w przeszłości wielokrotnie wykorzystywać kobiety na tle seksualnym. Staśko podała za przykład głośną aferę sprzed roku, kiedy to była pracownica Bidena publiczne oskarżyła go o gwałt, którego miał się dopuścić w 1993 roku.
Jak myślicie, jak czuje się Tara Reade, która kilka miesięcy temu opowiedziała, że Biden ją zgwałcił? - dopytywała. Jak się czuje, gdy widzi całą liberalną Amerykę świętującą jego zwycięstwo, łącznie z feministkami? Możliwe, że czuje się, jakby była znów i znów gwałcona – przez każdą z tych osób, która mu gratuluje. Wiele osób po gwałtach tak właśnie opisuje patrzenie na swojego gwałciciela w blasku i glorii chwały, wychwalanego przez wszystkich wokół. Ona teraz będzie zmuszona patrzeć na niego codziennie. To on będzie decydował o jej życiu – i życiu milionów kobiet w tym kraju.
Maja przywołała przypadki siedmiu innych kobiet, które również zarzuciły 77-latkowi napastowanie. Zwróciła też uwagę na dziewczyny "obściskiwane i dotykane przez niego na oczach tysięcy ludzi bez wyrażenia na to zgody".
A jak czuje się te 7 kobiet, które oskarżyły go o molestowanie seksualne? A te wszystkie kobiety i dziewczynki, które były przez niego obściskiwane i dotykane na oczach tysięcy ludzi, choć nigdy nie wyraziły na to zgody? Jak się czują, gdy co jakiś czas przed oczyma miga im filmik, jak Biden je ściska albo całuje w szyję – filmik, który ma pokazać, jaki to miły, sympatyczny człowiek?
To były straszne wybory dla osób, które doświadczyły przemocy seksualnej. Większość z nich poza doświadczeniem przemocy doświadczyła obwiniania, podważania słów, poniżania, wyśmiewania i protekcjonalnego dyscyplinowania. A teraz doświadczyły rywalizacji o fotel prezydenta przez dwóch mężczyzn oskarżonych o gwałty i wielokrotne napastowania seksualne. To kolejny element do traumy.
Staśko przypomniała też, że drugi kandydat na prezydenta również ma na sumieniu oskarżenia o molestowanie seksualne.
Przez całą kampanię liberalna Ameryka krzyczała do zgwałconych kobiet, że muszą głosować na gwałciciela, żeby inny gwałciciel nie został ponownie wybrany. I że to będzie ich wina, jeśli zostanie. Tyle że wina jest tu jednak po innej stronie. Taki twój obraz, Ameryko - dodała na koniec.
Wiedzieliście o tym?