Szymon Majewski postanowił "pójść na swoje" i z wielkiego TVN-u przeniósł się do, jak sam to określa, "szopy", w której nagrywa swoje skecze i udostępnia je w sieci. Reakcje są bardzo skrajne - od zachwytów po ostrą krytykę i wyzwiska. Majewski zapewnia jednak, że ma do tego duży dystans.
Dosyć już dźwigania gigantycznej fabryki na sobie, chciałbym popłynąć tak naprawdę sam. Spróbować, jak to jest, kiedy wracam do tych jakby korzeni. Chciałem poczuć ten moment, gdzie ja jako Szymon siedzę i odpowiadam za treść, nawet zbierając baty - mówi o swoim nowym programie, Super Sam, w rozmowie z lajk.tv i dodaje:
W ogóle uważam, że nie powinno się prowadzić rozmów w oparciu o komentarze, w ogóle nie powinniśmy się do nich odnosić. Wiadomo, że jak czytasz o sobie, że jesteś paszczongiem, idiotą, kretynem, to jest przykro, to dosyć często czytam na swój temat. Takie komentarze nie dają nic. Tacy ludzie byli, są i będą i być może fajnie, że oni się wypisują, że im się ta żółć wylewa tam, może jest wtedy spokojniejszy, wyjdzie na ulicę i nie pokłóci się z nikim? - zastanawia się satyryk.
Przypomnijmy pierwszą część wywiadu z Szymonem: