Niebawem Deynn i Daniel Majewski po raz pierwszy zostaną rodzicami. Korzystając z zainteresowania, jak i jeszcze odrobiny wolnego czasu przed porodem Marity, przyszły tata wybrał się do Żurnalisty. Jak każdy gość podcastera, również i on wyjątkowo się otworzył. 32-latek ze szczegółami opowiedział o "najmroczniejszym okresie w swoim życiu". Zdradził m.in., że uzależnienie od środków odurzających o mały włos nie skończyło się dla niego tragicznie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Daniel Majewski opowiada o nawróceniu. Zaczęło się od wstrętu do pornografii
W trwającej prawie 2,5 godziny rozmowie Daniel Majewski wyznał, że był nałogowym kłamcą i miał problem z pornografią. Z czasem jednak przeszedł przemianę. Twierdzi, że stało się to z boską pomocą i to dosłownie z dnia na dzień. Żurnalista zapytał w związku z tym, kiedy influencer zaczął utożsamiać pozytywne zmiany z Bogiem. Mąż Marity wskazał, że nawrócił się podczas wakacji na Malediwach. Początkowo jednak nie do końca łączył to z siłą boską.
Dopiero na Malediwach w marcu. (...) Jestem osobą, która lubi logiczne myślenie i udokumentowane rzeczy. W momencie, kiedy proszę jakiegoś Boga o coś, o to, by mnie uratował... Dalej myślałem, że to jest może moja silna wola, może mam obrzydzenie do alkoholu po locie, może coś mi się przestawiło. W ogóle nie utożsamiałem tego z Bogiem - wspomina, a następnie przeskakuje do dwóch miesięcy wstecz, gdy już powoli zaczęło w nim coś kiełkować.
W styczniu czy w lutym chciałem obejrzeć sobie film pornograficzny. Poszedłem na górę, stary, nawet nie potrafiłem strony www wpisać, bo czułem obrzydzenie, grzech, jakby ktoś mnie obserwował. Coś dziwnego takiego. Wyrzuciłem to i poczułem takie "eee", coś bardzo dziwnego... - zwierza się i wraca do rajskiego urlopu:
(...) Dostałem wino od pani stewardessy w samolocie, jak wystartowaliśmy, i ja oddałem to wino - dowiadujemy się.
Daniel Majewski wspomina, jak na Malediwach zaczęli czytać z Deynn Biblię
Okazuje się, że to właśnie na tym wywczasie Majewscy zaczęli przygodę z... czytaniem Biblii.
Potem, będąc na Malediwach, nie piliśmy w ogóle alkoholu. Aż pewnego dnia leżymy sobie, chillujemy bombę na hamaczku - to była chyba niedziela - i ja do Marity mówię: "Ty, może byśmy poczytali Biblię?". Ona do mnie mówi: "Ty zwariowałeś? Dobrze się czujesz?". Ja pomyślałem, że dobra, nieważne. Temat zamknięty. Po chwili ja siedzę sobie, Marita przychodzi i mówi: "Co, czytamy?" - opowiada.
Po tym wszystkim przyszły tata zaczął wiązać wyżej opisane sytuacje z ingerencją Boga.
Nagle zaczęło mi się układać wiele rzeczy. Proszę Boga o coś i nagle odchodzą wszystkie moje uzależnienia, nie piję alkoholu, mam wstręt do narkotyków, pornografii, nie czuję takiego kultu ciała. Ja nawet przestałem przeklinać. Nagle chcę czytać Pismo Święte, czytam to Pismo Święte. Nic z niego nie kumam, ale idę coraz głębiej, czuję się, jakbym był coraz bliżej tego wszystkiego. Aż doszedłem do takiego momentu, że nie mam żadnych wątpliwości, że to Bóg - skwitował.
Jesteście pod wrażeniem?