Eksperci już od lat podkreślają, że stan polskiej psychiatrii można śmiało określić jako opłakany. Takiego stanu rzeczy z pewnością nie pomogła obalić światowa pandemia, lecz także podejście rządzących do profilaktyki zdrowia psychicznego Polaków, przez co wielu cierpiących na depresję czy zaburzenia lękowe ma problem także ze skutecznym leczeniem.
Na problemy, z jakimi boryka się polska psychiatria, zwracają uwagę także osoby z pierwszych stron gazet. Choć wielu z nich angażuje się w akcje podnoszące świadomość społeczną, to sytuacja wciąż jest alarmująca. Teraz nad tą palącą kwestią pochyliła się dziennikarka Małgorzata Halber, która właśnie ogłosiła, że trafiła do szpitala psychiatrycznego. Opisała przy tym swoje doświadczenia.
W obszernym - i bardzo smutnym - wpisie Halber wyznała, że zdecydowała się zgłosić do prywatnej placówki. Choć zdecydowanie się temu opierała, to przekonywano ją, że tam otrzyma lepszą pomoc niż w publicznym szpitalu. Taki stan rzeczy pisarka wprost określa jako "niesprawiedliwy".
A więc stało się. Po półtora miesiąca siłowania się z tym, czy jestem w stanie wstać czy nie, leżeniu przy zasłoniętych zasłonach i absolutnym festiwalu nienawiści do samej siebie położyłam się do szpitala psychiatrycznego. Prywatnego. To nie pierwszy raz. Poprzednio, po ośmiu miesiącach bardzo ciężkiego kryzysu psychicznego/epizodu depresyjnego wylądowałam tu po ciężkim siłowaniu się ze sobą. Siłowanie się polegało na tym, że chciałam do publicznego. Bo raz, że przecież k*rwa płacę te podatki, a dwa: bo to niesprawiedliwe. Bo dlaczego ja mam mieć lepszą opiekę tylko bo, o. (...) Moja psychiatra popatrzyła wtedy na mnie i powiedziała "Pani będzie miała w prywatnym lepszą opiekę. Naprawdę, jeśli to nie jest kwestia pieniędzy, tylko jakieś etyczne opory, to proszę się kłaść". Posłuchałam jej wtedy, chociaż czułam się z tym źle. Czułam, że ja nie chcę kurde być lepsza. Nie tam, żeby jednoczyć się z ludem (znam takie osoby, które mają takie fantazje i w ogóle romantyzują inną klasę społeczną) tylko dlatego, że to jest NIESPRAWIEDLIWE - pisze.
Jednocześnie zdradziła, jak wygląda opieka w prywatnej placówce. Nie ukrywa przy tym, że to, jaką otrzymuje tam pomoc, powinno być w Polsce standardem. Niestety rzeczywistość jest zupełnie inna.
Chciałabym Wam powiedzieć, za co płacę horrendalne (nawet przy moich w sumie wyższych niż mediana zarobkach) pieniądze. Za to, że lekarz rozmawia ze mną codziennie co najmniej pół godziny. Sam na sam. Spisuje wszystkie objawy i natychmiast nanosi poprawki w karcie. Za to, że cztery razy w tygodniu mam rozmowę z psychologiem. Za to, że mam łazienkę w pokoju. Za to, że na korytarzu zawsze jest dostępny pielęgniarz, który w razie potrzeby konsultuje się z lekarzem gdy któryś z pacjentów czuje nasilone objawy. Za to, że DWA RAZY dziennie mam terapię grupową, łamane na zajęciową. (...) Piszę to w momencie, gdy grafik Ministerstwa Zdrowia bierze dużo pieniędzy za kolejne banerki pod hasłem "zdrowie psychiczne jest ważne" i informuje wesoło, że inwestuje w psychiatrię dziecięcą - czytamy.
Jak natomiast wygląda stan polskiej psychiatrii w praktyce?
No więc w Warszawie, tym mieście najbardziej podobno do przodu ze wszystkim, na wizytę u psychiatry dziecięcego PRYWATNIE czeka się trzy miesiące. Moja znajoma z potworną nerwicą lękową czeka czwarty rok na konsultację terapeutyczną. Bo jest w tej większości, której nie stać na to, żeby iść prywatnie. (...) To, co mam zapewnione w szpitalu prywatnym wypisałam natomiast dlatego, że to POWINNA BYĆ NORMA. A nie coś dostępnego dla wybranej garstki bogaczy. Rokowania WHO dotyczące depresji są takie, że będzie do 2030 roku najczęściej diagnozowaną chorobą na świecie. Słusznie napisała pewna pani pod moim postem, że ona czuje się tak samo jak ja, ale ona nie może sama sobie wystawić L4 i powiedzieć, że nie może pracować. Że ma dzieci i po prostu nie może. Jest to straszne. Jest to k*rwa tak straszne, jak wszystkie inne rzeczy, które dzieją się gdzieś tam z dala od redakcji warszawskich dzienników i tygodników. Których czytelnicy z pogardą wypowiadają się o 500+ albo, o Jezu od tego to już mi k*rwa słabo jak nie wiem co, o "nierobach żyjących na koszt państwa" - opisuje.
Na koniec zaznacza, że dopóki rządzący nie pochylą się w końcu nad kwestią polskiej psychiatrii, cierpiących będzie tylko więcej.
Ile to jeszcze będzie trwać? Czy zawsze? Czy k*rwa naprawdę nie można by było budżetu państwa ustalać tak, że w jednym roku na edukację i służbę zdrowia, dwa sektory, które naprawdę powinny niwelować nierówności społeczne, że w jednym roku tyle, co na zbrojenia poszłoby właśnie na służbę zdrowia? Chociaż oczywiście ja już nie wierzę w polityków. Natomiast wierzę w to, że państwo ma obowiązek dbać o swoich obywateli. Nawet jeśli praktyka pokazuje, jak jest - skwitowała.
Gdzie szukać pomocy?
Jeśli znajdujesz się w trudnej sytuacji i chcesz porozmawiać z psychologiem, dzwoń pod bezpłatny numer 116 123 lub 22 484 88 01. Listę miejsc, w których możesz szukać pomocy, znajdziesz też TUTAJ.