Małgorzata Halber nigdy nie należała raczej do osób zacięcie walczących o zainteresowanie mediów. Prezenterka karierę zaczynała w programie "5-10-15", później przez ponad dekadę związana była ze stacją Viva. W 2011 roku Halber wycofała się ze świata show biznesu, kilka lat później wydała natomiast książkę, w której szczerze opisała zmagania z alkoholizmem.
W grudniu ubiegłego roku Małgorzata Halber na łamach "Dzień Dobry TVN" zdradziła, że przyjęła oświadczyny partnera - przy okazji pozdrawiając redakcję Pudelka. Teraz okazuje się, że prezenterka jest już po ślubie. Nowiną podzieliła się sama, publikując w sieci specjalny post. Halber zaledwie jednym zdaniem wspomniała, iż aktualnie relaksuje się podczas podróży poślubnej. Swój wpis poświęciła bowiem tragicznemu w skutkach incydentowi z udziałem policji, do którego doszło w miniony czwartek w Lubinie.
Przypomnijmy: tamtejsi funkcjonariusze zostali wezwani na interwencję w sprawie mężczyzny, który według ich relacji zachowywał się agresywnie i był pod wpływem narkotyków. Policjanci obezwładnili 34-letniego Bartka i przycisnęli go do ziemi, ten krzycząc, próbował się wyrwać. W pewnym momencie mężczyzna stracił przytomność, a funkcjonariusze bezskutecznie próbowali go ocucić. Na miejsce została wezwana karetka, jednak 34-latek zmarł.
Zobacz również: Małgorzata Halber o trudnym rozstaniu: "11 lat spędziłam u boku mężczyzn niegotowych"
Według policji zgon mężczyzny nastąpił dwie godziny po przewiezieniu do szpitala. Świadkowie zdarzenia twierdzą jednak, że zmarł on w trakcie interwencji. Sprawą zajmuje się już prokuratora w Lubinie, która rozpoczęła śledztwo pod kątem przekroczenia przez policjantów uprawnień i nieumyślnego spowodowania śmierci mężczyzny.
Sprawa odbiła się szerokim echem zarówno w mediach, jak i wśród mieszkańców Lubina - w niedzielę pod tamtejszą komendą policji miała miejsce manifestacja, której uczestnicy zarzucili funkcjonariuszom morderstwo. Oburzenia całą sprawą w facebookowym wpisie nie ukrywała też Małgorzata Halber.
Jestem w podróży poślubnej, ale mam czasami dostęp do internetu. Nie ma drugiej rzeczy, która tak mnie uruchamia jak pogarda. To jest zresztą wg etyki odbieranie drugiej, po życiu, najważniej wartości. Czyli godności - rozpoczęła.
Nie, nie uważam, że "all cops are bastards". Tak, jestem za umiejętnością wyrażania skruchy (to bardzo szeroka kategoria, brzmi delikatnie, ale mówi o pokorze. I komunikat mówiący o tym, że doszło do tragedii podczas wykonywania czynności służbowych, jest również wyrażeniem skruchy, mimo że mogłoby wydawać się, iż skrucha i śmierć nie stoją w jednym rzędzie, natomiast "wina" to jest już kategoria prawna, a do tego potrzebne jest śledztwo) - kontynuowała.
Halber podkreśliła, że jest zszokowana, jak ludzie powierzchownie osądzają zarówno funkcjonariuszy lubińskiej policji, jak i zmarłego 34-latka.
Ilość pogardy, którą generuje tragedia w Lubinie jest dla mnie przytłaczająca. Pogardy w każdą stronę. Chęci ferowania wyroków prosto ze swojej kanapy/działki/siedzenia w tramwaju. Pod adresem każdej ze stron. Nie, nie przekonacie mnie, że TO TYLKO INTERNET. Bo przede wszystkim to jest brak zrozumienia, że ta sprawa dotyczy ludzi. Że to jest tragedia. I najbardziej oczywiście mnie boli to, co mi najbliższe. Czyli że skoro ćpun, narkoman, to jest podkategorią człowieka. To znaczy, że obowiązują inne kategorie oceny - napisała.
Wpis Halber zakończyła natomiast krótkimi rozważaniami na temat moralności.
Mieliśmy na etyce takie klasyczne ćwiczenie: tonie łódź, a my mamy możliwość uratowania jednej osoby. Są tam dziecko, jego matka, przestępca i człowiek, który może wymyślić lekarstwo na raka. Wydaje się, że pytanie brzmi: kogo uratujemy. Ale ono tak naprawdę brzmi: kto i co uprawnia nas do wartościowania ludzkiego życia - zakończyła wpis.
Zobacz również: Małgorzata Halber wyznaje, że nigdy nie zamierza zostać matką. "Coś mi mówi, że nie będę tej decyzji żałować"