Małgorzata Kożuchowska zdobyła ogólnopolską rozpoznawalność, grając w "M jak Miłość", gdzie wcielała się w rolę Hanki Mostowiak. Zajęło jej to... 11 lat. Gdy zadecydowała o odejściu, scenarzystka - Ilona Łepkowska - postanowiła dotkliwie ją ukarać, fundując jej najbardziej komiczną śmierć w historii polskiej telewizji. Potem Łepkowska tłumaczyła, że to wcale nie była jej "zasługa", ale Kożuchowskiej do dzisiaj trudno pozbyć się łatki "ofiary kartonów".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Małgorzata Kożuchowska po odejściu z serialu usilnie próbowała pozbyć się natomiast niewygodnej łatki celebrytki. Zdobyła nawet angaż w "Kotce na gorącym, blaszanym dachu" w Teatrze Narodowym. Niestety jej gra aktorska nie przypadła do gustu recenzentom... "Sprowadza dramat do wymiaru telenoweli" - pisano wtedy.
ZOBACZ TEŻ: Kożuchowska położyła rolę w teatrze! "TO KLĘSKA"
Mimo negatywnych recenzji i wyraźnego sprzeciwu Jana Englerta aktorce udało się wrócić na deski Teatru Narodowego (PRZYPOMNIJMY: Kożuchowska wraca do Narodowego. Który to już raz?), a teraz gra i tam, i w wielu innych "projektach" filmowych, które wchodzą na ekrany.
Ostatnio Małgorzata Kożuchowska pojawiła się na premierze filmu "Gdzie diabeł nie może, tam baby pośle", w którym wcieliła się w rolę Doroty Lis - silnej, korzystającej z życia kobiety. Zapytaliśmy ją, czy czuje się spełniona.
Gdybym ja się czuła tak do końca spełniona, wydaje mi się, że bym się zaczęła zajmować zupełnie czymś innym - wyznała enigmatycznie.
Dodała, że oczekiwania względem niej rosną, co źle wpływa na jej samopoczucie.
Rośnie we mnie poczucie odpowiedzialności za to, co robię i związany z tym stres. Mam takie poczucie, że te oczekiwania z wiekiem, czy z tymi upływającymi latami, wobec mnie rosną - powiedziała Małgorzata.
Zapytana o to czy są projekty, w których wzięła udział, a teraz tego by nie zrobiła, odpowiedziała, że... tak. Czy miała na myśli rolę Hanki w słynnym tasiemcu?