Małgorzata Kożuchowska lubi roztaczać wokół siebie aurę wielkiej gwiazdy, choć grywa głównie w filmach o wątpliwej wartości artystycznej, takich jak Gierek czy Plagi Breslau. Aktorka doczekała się też przydomku "Matka Boska Kożuchowska" ze względu na starannie pielęgnowany PR oraz liczne publiczne deklaracje na temat gorliwego przywiązania do wiary i tradycji. W końcu doczekała się też "niebiańskiej" roli, bo w końcu w "Rodzince.pl" grała Natalię Boską. Okazuje się jednak, że nawet takim ideałom jak Kożuchowska zdarza się popełnić błąd...
Celebrytka miała dość pracowite niedzielne popołudnie. Po spektaklu w Teatrze Narodowym poświęciła chwilę fanom, rozdając autografy i robiąc sobie z nimi zdjęcia. Następnie razem z torebką za ponad 23 tysiące złotych żwawo wsiadła do luksusowego porsche. Aktorka była ewidentnie zaaferowana i bardzo się jej spieszyło. Nie przejmując się zbytnio przepisami, zawróciła spod teatru na podwójnej ciągłej i ruszyła niczym błyskawica w stronę... swojej parafii.
Jak donoszą paparazzi, "szybka i święta" Kożuchowska spieszyła się na mszę świętą w Konstancinie, która miała odbyć się o 18.30. Aktorka ryzykowała mandatem, a i tak spóźniła się kilka minut na nabożeństwo.
Miejmy nadzieję, że za swojej przewinienia na jezdni otrzyma rozgrzeszenie...