Choć nikt nie ma raczej wątpliwości co do tego, że swój spektakularny sukces w branży rozrywkowej Małgorzata Kożuchowska zawdzięcza przede wszystkim roli Hanki Mostowiak w M jak Miłość, aktorka nie najlepiej wspomina długie lata spędzone na planie kultowego serialu. Uraza jest zapewne spotęgowana stosunkowo chłodnymi uwagami, na które od czasu do czasu pozwala sobie w stosunku do niej Ilona Łepkowska - twórczyni sagi rodziny Mostowiaków.
Tym razem to jednak Małgorzata Kożuchowska postanowiła się odgryźć. W magazynie Forbes możemy znaleźć wywiad z aktorką, która nie przebiera w słowach, wypowiadając się na temat rzekomo tragicznych warunków, w których przyszło jej pracować na planie telenoweli w roku 2003, kiedy święciła ona tryumfy popularności.
Na planie nie mieliśmy nawet kampera ani przyczepy, gdzie mogliśmy się schronić na przykład przed deszczem, wiatrem czy mrozem. I ja przez te trzy lata stałam na szpilkach w zimie, w cienkich rajstopkach, w kusym płaszczyku gdzieś na polnej drodze. Praca na planie to w dużej mierze czekanie. Na początku jest próba, później trzeba ustawić kamery, później kamery trzeba przestawić. Aktor czeka. Jedynym miejscem, gdzie mogłam się wówczas schronić, był... samochód dźwiękowca - wspomina z rozżaleniem Kożuchowska.
Gwiazda twierdzi, że przez jakiś czas starała się nie dać po sobie znać, że cokolwiek jej przeszkadza. Brała bowiem przykład z tak legendarnych aktorów jak Teresa Lipowska i Witold Pyrkosz, którzy nie żalili się na trudne warunki pracy.
W szkole teatralnej uczono nas pokory. Nasi profesorowie mówili, że to zawód dla ludzi, którzy mają stalowe nerwy i końskie zdrowie. Duszę motylka i skórę hipopotama. Wyszłam z niej z takim poczuciem, że jeśli mam stać i czekać, to będę to robić. Skoro Teresa Lipowska czeka, skoro Witek Pyrkosz stoi na mrozie obok mnie, jeśli wielu aktorów bardziej doświadczonych ode mnie wytrzymuje, to dlaczego ja mam się buntować. Wydawało mi się to nie na miejscu - czytamy na łamach Forbesa.
Ostatecznie Małgorzata nie wytrzymała i poprosiła swojego agenta, aby ten wynegocjował obowiązkową obecność przyczepy na planie. Korzystała z niej ponoć później większość aktorów i pracowników produkcji.
Siedzieliśmy w niej wszyscy, więc w tym jednym miejscu była garderoba, charakteryzacja i my - aktorzy. Pamiętam takie sytuacje, kiedy obok mnie przebierał się Andrzej Łapicki, po drugiej stronie w kalesonach stał Witold Pyrkosz, między nami trójka dzieciaków, Kacper Kuszewski, charakteryzatorki - zdradza w wywiadzie Małgorzata.
Myślicie, że Ilona Łepkowska będzie jej wdzięczna za wystawienie M jak Miłość takiego świadectwa?