Małgorzata Kożuchowska należy do tych polskich gwiazd, które mocno chronią swoje życie prywatne. Chociaż aktorka bardzo niechętnie udziela osobistych wywiadów i stroni od emocjonalnych wyznań, to czasem decyduje się zrobić wyjątek. Pomaga jej w tym autorski profil na Instagramie, na którym przekazuje fanom wyłącznie te informacje, które sama zdecyduje się im obwieścić.
Choć Małgorzata Kożuchowska z reguły nie decyduje się na omawianie swojego życia prywatnego na łamach prasy, to tym razem zgodziła się na rozmowę z magazynem Viva!. Podzieliła się w niej swoimi doświadczeniami związanymi z macierzyństwem oraz trudnościami, przez które musiała przejść będąc matką. Aktorka wyznała między innymi, że pogodzenie obowiązków zawodowych i rodzicielskich przyszło jej z trudem.
Są kobiety, którym macierzyństwo przychodzi łatwo, organicznie. Ja nie miałam takiego szczęścia. Poza tym już moja ciąża była trudna. Byłam na lekach, spuchnięta, przytyłam. Przez ponad rok nie mogłam do siebie dojść. Zawsze byłam raczej szczupła, a tu nic nie mogłam zrobić. Małgosi matce to nie przeszkadzało, Małgosi aktorce - już tak - powiedziała aktorka.
Małgorzata Kożuchowska przyznała, że musiała na nowo oswoić się ze swoim ciałem i zaakceptować otaczającą ją rzeczywistość. Nie miała zresztą wyboru, bo przez kontrakty zmuszona była od razu rzucić się w wir pracy i pogodzić bycie znaną aktorką i matką.
Tłumaczyłam sobie: Jestem karmiącą mamą, nie mogę zostać w domu i zajmować się tylko dzieckiem, więc mam prawo wyglądać, jak wyglądam. I już. Pamiętaj, że od lat, kręcąc choćby Rodzinkę.pl, jestem zobligowana kontraktami. Ekipa serialu i tak pauzowała jeden sezon przez moją zagrożoną ciążę. I wszyscy przebierali nogami, czekając na to, kiedy wrócę. Rozumiałam to. Ludzie nie mają pracy, za to mają domy, rodziny i kredyty. Jak się powiedziało "A", trzeba powiedzieć i "B". Ekipa czekała, dziecko płakało, a grać musiałam...
Małgosia zdradziła również, że najgorszym momentem było dla niej karmienie piersią. Uznała jednak, że skoro inne matki potrafią to robić, to ona też da sobie radę.
Karmienie bolało. Pięknie to wszystko wygląda w reklamach czy filmach. Przystawiałam Jasia do piersi i widziałam gwiazdy. (...) Zawzięłam się. Skoro inne kobiety dały radę, to co, ja nie dam? Co tu mówić, kryzysy były, ale wyparłam to. Zapomniałam. Są kobiety, które nie mogą karmić z powodu choroby lub stresu, mają za mało pokarmu. A niektóre po prostu nie chcą. Szanuję ich wybór i wiem, że to też wspaniałe mamy.
Okazuje się, że zmęczenie nieco ustało dopiero wtedy, gdy aktorka zaczęła widzieć efekty spełniania się w roli matki.
Jaś rósł zdrowo i to było najważniejsze, a każdy kolejny krok milowy w jego rozwoju wynagradzał mi mój wysiłek. Pierwszy krok: zaczął się uśmiechać. Potem raczkować, potem powiedział "mama", potem stanął na nogi... To było moim motorem, łagodziło zmęczenie, dawało poczucie sensu, usprawiedliwienie, że pracując, nie robię mu krzywdy - wyznała.
Dziś aktorka przyznaje, że choć Jan był wyczekiwanym przez nią dzieckiem, to pierwsze dwa lata w roli świeżo upieczonej mamy były dla niej niezwykle trudne.
Dopiero teraz, kiedy Jaś skończył już pięć lat, mam w sobie zgodę na to, aby opowiedzieć, że pierwsze dwa lata jego życia i bycie mamą, w dodatku intensywnie pracującą, to było prawdziwe wyzwanie. Zupełnie nowe doświadczenie, niezwykle silne, skrajne emocje. Z jednej strony uruchomiły się we mnie nieprawdopodobne pokłady miłości, tkliwości, wrażliwości, wszystkiego tego, co w kobiecie piękne, z drugiej strony czułam się przytłoczona. Z każdym dniem mocniej do mnie docierało, że nie jestem już tak niezależna jak kiedyś. Teraz jest ktoś, o kogo będę się martwiła zawsze, do końca mojego życia.
Spodziewaliście się, że macierzyństwo było dla niej aż tak dużym wyzwaniem?