Małgorzata Kożuchowska jest bez wątpienia jedną z bardziej bogobojnych polskich celebrytek. 50-latka nie ukrywa, że religia odgrywa w jej życiu ogromną rolę, w związku z czym w branży niekiedy nazywa się ją "Matką Boską Kożuchowską".
Jak na wzorową katoliczkę przystało, Gosia od lat związana jest z jednym mężczyzną, z którym najpierw stanęła na ślubnym kobiercu, a następnie już jako mąż i żona powitali a świecie wspólnego potomka.
Zobacz też: Małgorzata Kożuchowska świętuje 13. rocznicę ślubu z Bartkiem Wróblewskim: "Mój PRZYJACIEL" (FOTO)
W niedawno udzielonym wywiadzie aktorka opowiedziała, jak poznała Bartka Wróblewskiego. Okazuje się, że historia ich miłości jest wyjątkowo romantyczna.
Codziennie po każdym spektaklu czekał na mnie na portierni okazały bukiet kwiatów. Bez żadnego bileciku, bez żadnej kartki - wspomina, gdy przed laty grała w Teatrze Dramatycznym. Przedostatniego dnia grania spektaklu znalazłam w tym bukiecie list. I tam była kolejna niespodzianka, a mianowicie taki odcinek z biletu lotniczego. Ten z miejscem. Linie lotnicze, miejsce i kierunek. To było Warszawa - Rzym. To był list od Bartka - kontynuuje ożywiona w youtubowym cyklu #MojeGniazdo. I mówi, że spotkał mnie w autobusie na lotnisku, który wiezie pasażerów do samolotów. I się okazało, że to jest chłopak z tego autobusu, samolotu. No i ja sobie pomyślałam: "Boże, jakiś wspaniały romantyk". Pomyślałam, że chcę mu za te wszystkie kwiaty podziękować i że zaproszę go na herbatę.
Jak zapowiedziała, tak zrobiła. Tym razem to Kożuchowska zostawiła na portierni list z zaproszeniem skierowany do przyszłego męża.
No i przyszedł, i zakochaliśmy się w sobie. Jest moim mężem, ojcem mojego dziecka i to, co mogę powiedzieć - to była dobra decyzja - rozpływa się nad ukochanym.
Mama Jana Franciszka opowiedziała także o swoim poglądzie na instytucję ślubu kościelnego.
Uważam, że ważne jest w życiu zrobienie takiego kroku, od którego człowiek wie, że nie ma odwrotu, że to jest na całe życie, że musi dokonać wyboru, o którym wie, że będzie się łączył z długofalowymi konsekwencjami. Jestem osobą wierzącą i dla mnie to jest bardzo ważne, że ślubuję nie tylko przed drugim człowiekiem, lecz także przed Bogiem, i to mi daje duże poczucie pewności, że wszystko będzie dobrze - tłumaczy religijna gwiazda, ujawniając, że w trudnych chwilach to właśnie Bóg jest dla niej oparciem i to dzięki niemu ona i Bartek są w stanie pokonać każdy kryzys:
Bo to nie opiera się tylko na nas, ludziach, i na tym, że my się też zmieniamy, jesteśmy słabi, mamy wady, gorsze momenty, jesteśmy niedoskonali, nie - ten związek zawierany w kościele jest pobłogosławiony przez Boga. Ale też kiedy są cięższe chwile, mam się do kogo zwrócić: "Boże, ślubowałam, ale weź teraz zerknij na nas, bo widzisz, że nie jest najlepiej, wyciągnij rękę i pomóż".
Zapytana zaś o sekret udanego małżeństwa dodała:
Trzeba starać się robić jak najwięcej rzeczy wspólnie - zaleca. Dziecko jest papierkiem lakmusowym, jest najszczęśliwsze wtedy, kiedy wszyscy są w domu (...). Role przemijają, wszystkie - i te lepsze, i te gorsze. Brawa milkną, kurtyna zawsze opada, zawsze wyłącza się telewizor i wychodzi z kina, a mamą jest się zawsze - do końca.