Małgorzata Ostrowska-Królikowska i Paweł Królikowski swoją postawą potwierdzili fragment przysięgi małżeńskiej mówiący o byciu z sobą aż do śmierci. Niestety, ponad 4 lata temu aktor zmarł, pozostawiając pogrążoną w żałobie żonę oraz pięcioro ich dzieci. Z biegiem lat do mediów przedostała się informacja o nieślubnym synu artysty, którego słynna familia otoczyła czułą opieką.
ZOBACZ: Paweł Królikowski nie ukrywał nieślubnego syna. Lata temu mówił w wywiadzie: "Mam SZÓSTKĘ DZIECI"
Ujawnienie tak szokującego zdarzenia z przeszłości niewątpliwie doprowadziłoby do rozłamu w niejednej szczerze kochającej się rodzinie. Uporządkowany wcześniej świat odtwórczyni roli Grażynki z "Klanu" również zadrżał w posadach, lecz aktorka schowała dumę w kieszeń, myśląc o życiowej stabilizacji swoich pociech. Mając na uwadze przede wszystkim ich dobro oraz codzienną obecność głowy rodziny, wybaczyła mężowi skok w bok.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Małgorzata Ostrowska-Królikowska opowiedziała o romansie męża
Niespełna rok temu kolorowa prasa zaczęła donosić o dawnej przelotnej znajomości Pawła Królikowskiego z kobietą o nieujawnionej tożsamości. Paweł Królikowski miał poznać przyszłą kochankę na planie programu, który kręcony był między 1992 a 1999 rokiem. Zaiskrzyło między nimi jakiś czas później. Para doczekała się wspólnego syna Macieja, który pozostał przy nazwisku matki. Gwiazdor utrzymywał z nim regularny kontakt. Uznawany za pełnoprawnego członka rodziny młody mężczyzna uczestniczył w ceremonii pogrzebowej ojca.
Małgorzata Ostrowska-Królikowska wystąpiła w charakterze jednej z bohaterek majowego wydania miesięcznika "Twój Styl". W obszernej rozmowie otworzyła się na temat aktu niewierności ukochanego, czego do tej pory nie robiła.
Przed laty dowiedziałam się, że mój mąż Paweł ma we Wrocławiu romans, z którego urodzi się dziecko. Pamiętam tamtą trudną rozmowę i jego wzrok. Nie chciał rozbijać naszej rodziny. Nie wiedział, co robić - wyznała na łamach kobiecego magazynu.
Aktorka przełożyła dobro chłopca nad własne cierpienie. Nie skupiając się na ogromnym zawodzie miłosnym podjęła walkę o odbudowanie rodzinnego szczęścia.
Powiedziałam: "Dziecko niczemu nie jest winne. Musimy otoczyć je wspólnie miłością". Mąż przywoził później swojego syna Maćka do nas. Ułożyliśmy się wszyscy z tą sytuacją, wybaczyłam zdradę. Czy bolało? Tak. Ale gdy po śmierci Pawła nasza córka Julka powiedziała: "Mamo, jestem ci wdzięczna, że wybaczyłaś tacie i przyjęłaś go z powrotem do domu", wiedziałam, że to była dobra decyzja. Gdybym szukała odwetu, byłabym dziś zgorzkniałą kobietą. Zemsta i złość to niedobrzy doradcy - wspomniała, powracając do najtrudniejszego okresu w życiu prywatnym.
Zachowalibyście się tak samo na jej miejscu?