Nie jest tajemnicą, że Małgorzata Rozenek świetnie odnajduje się w roli celebrytki. Żona Radosława Majdana nie ma najmniejszych oporów, by relacjonować niemal każdy aspekt swojego życia na Instagramie, przy okazji skwapliwie reklamując w sieci kolejne produkty oraz usługi. Od czterech lat, czyli od narodzin małego Henryka, jednym z głównych tematów poruszanych na jej profilu jest jednak tzw. "parenting".
Małgorzata Rozenek i Radosław Majdan zabrali Henia do muzeum, po czym udali się po jedzenie na wynos
O tym, jak opłacalne okazało się macierzyństwo w kontekście instagramowych współprac i otrzymywanych za nie pieniędzy, Małgosia opowiedziała w najnowszym wywiadzie. Prezenterka, którą poznaliśmy jako "Perfekcyjną Panią Domu", gościła ostatnio w studiu Świata Gwiazd. Jak sama przyznała, "ciągle nie spełniła swoich ambicji telewizyjnych". Przeprowadzający z nią wywiad Andrzej Sołtysik drążył temat jej przedsiębiorczości, która zdecydowanie ułatwi jej trójce pociech start w dorosłe życie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Moje dziecko w wieku dwóch i pół roku miało odłożone pieniądze na studia - chełpiła się. I niezależnie od tego, co się wydarzy z moją przyszłością zawodową czy z przyszłością jego taty, wiemy że jego edukacja, która jest dla mnie kluczowa w kontekście moich dzieci, jest już zabezpieczona, bo jeżeli był on no bardziej nieświadomym niż świadomym współtwórcą pewnych treści reklamowych, to wszystkie honoraria szły do niego.
Przedsiębiorcza gwiazda nie ukrywa, że z premedytacją podjęła się misji, by dorobić się na parentingowym kontencie, który jest jednym z najbardziej dochodowych w polskim internecie. Jak twierdzi, nie potrafiła przepuścić takiej szansy, by jeszcze bardziej napełnić swoje kieszenie.
Nie ma najmniejszej wątpliwości, ze macierzyństwo jest jedną z najłatwiej do zmonetyzowania aktywności w social mediach - oceniła prominentka. To są dwa pozytywne apekty, które burzą zainteresowanie, czyli - kolokwialnie mówiąc - klikają się. A ja jetem osobą, która zauważając okazje lubi po nie sięgać. Bardzo nie lubię marnowania okazji ani pieniędzy, które można było uzyskać.
Celebrytka nie widzi nic złego w bogaceniu się na wizerunku dziecka. Wręcz przeciwnie - jest przekonana, że Henryk za kilkanaście lat podziękuje matce za jej rzadko spotykaną obrotność.
I kiedy zwracały się do mnie duże firmy, a zwracały się do mnie największe z topki reklamowej i płaciły za to bardzo porządne pieniądze, to brałam Henia pod pachę i mówiłam: Chodź Heniu, idziemy do roboty, co będziesz tak bezczynnie leżał. On miał trzy miesiące. I szliśmy i nagrywaliśmy np. reklamy pieluch i nie sądzę, żebyś miał złą wolę, że mogłabym w jakikolwiek sposób narazić komfort swojego dziecka w trakcie tworzenia tych treści, bo dla sprawnego twórcy kontentu reklamowego, który wie, na czym to polega, to jest bardzo proste - oceniła Rozenek.
Jak już zdążyliśmy się wielokrotnie przekonać, Rozenek nie ma żadnych oporów przed ukazywaniem wizerunku dzieci w sieci i bogaceniu się na nim. Tymczasem eksperci, świadomi możliwości nowych technologii, ostrzegają przed tzw. sharentingiem, czyli dzieleniem się zdjęciami swoich dzieci w mediach społecznościowych. Ekspertka NASK Katarzyna Staciwa z Dyzurnet.pl, zespołu, który przyjmuje zgłoszenia o nielegalnych treściach w sieci przypomina, że z Internetu nic nie ginie, a technologia się rozwija i pozwala zrobić niemal wszystko z wizerunkiem najmłodszych.