Jak na prawdziwą kobietę sukcesu przystało, Małgorzata Rozenek mało których wyzwań się boi. W ostatnich dniach widywaliśmy ją coraz częściej na miejskich przebieżkach i rowerowych wycieczkach - teraz już wiemy, po co to wszystko. Wygląda mianowicie na to, że celebrytka starała się podrasować nieco formę przed wyjazdem na fitnesiarski obóz Anny Lewandowskiej. Jak się niestety okazało, nawet biegi przez przeszkody urządzane na warszawskich chodnikach na niewiele się zdały. Lewa nie okazała popularnej klientce nawet krztyny litości.
To się zaczyna z grubej rury. Myślałam, że tu wejdziemy, wieczorne rozmowy, hej, dziewczyny, co u was, a to się zaczyna za 10 minut. Napinam się, by zdążyć - ogłosiła Małgorzata krótko po przybyciu do urokliwego ośrodka "wypoczynkowego", w którym odbywa się obóz Lewandowskiej.
Już na samym początku Goni udało się sprowadzić nieszczęście na koleżanki z turnusu. Przez jej obsuwę wszystkie musiały później wykonywać dodatkowe ćwiczenia.
Jest źle. Spóźniłam się i jeszcze parę dziewczyn. W związku z tym mamy karne "burpiesy", ale żeby presja była większa, to nie tylko my, które się spóźniły, ale też reszta grupy - nadawała Rozenek prosto z sali treningowej.
Ona chce nas zabić. (...) Pierwszy trening za mną, hardkor, hardkor, hardkor. Nie żartuję totalnie. Po rozgrzewce myślałam, że to trening, a tak to mi mina zrzedła. Zdejmę filtr, żeby wam pokazać, jaka jestem czerwona na buzi.
Nadal nie odklejając dłoni od komórki, Małgorzata przystąpiła następnie do użalania się nad tym, jak to obfite kobiece krągłości utrudniają jej wyprowadzenie ciosu karateki. Zjawisko to celebrytka określiła jako "jedyną wadę posiadania biustu".
Z pocieszeniem przybyła sama organizatorka wyjazdu - Anna Lewandowska. Trenerka naprężyła bicka do kamery, zapewniając przy tym, że w parę dni celebrytce uda się opanować wszystkie pozycje niezbędne do prawidłowego przeprowadzenia ćwiczeń.
Jeżeli ja to przeżyję, to idę na Mount Everest - powątpiewała dalej Gonia.
Przypomnijmy: Anna Lewandowska i suczka Bella zadają szyku na chrzcinach: "Moja trzecia Calineczka" (ZDJĘCIA)
Relacja była kontynuowana następnego dnia. Ledwo co rozbudzona Rozenek z nieukrywanym przekąsem wyraziła swoją "ekscytację" porannym treningiem.
No i zadzwonił budzik, słuchajcie, na poranny rozruch, wow, nie mogę się doczekać...
Następnie dowiedzieliśmy się, że, przynajmniej według Małgorzaty na miejsce swoich obozów Lewa wybrała miejsce naprawdę światowe. Żeby nie powiedzieć orientalne.
Wow, czuję się jak w Japonii - zachwyciła się nasza ulubienica na widok mgły unoszącej się nad zieloną skarpą.
Jesteście ciekawi, jak to się dalej potoczy?