Nie jest tajemnicą, że Małgorzata Rozenek-Majdan uwielbia aktywnie udzielać się w mediach społecznościowych. Gwiazda często dzieli się z obserwatorami zawodowymi nowinkami oraz fotografiami ze ścianek. Najbardziej jednak lubi pokazywać swoje życie codzienne, dlatego też na jej profilu na Instagramie często pojawiają się zdjęcia w towarzystwie rodziny i gromadki psów.
Jako że Małgosia nie należy do osób szczególnie skrytych, celebrytka często dzieli się z mediami nawet tymi najbardziej intymnymi szczegółami ze swojego życia. Właśnie dzięki tej bezpośredniości udało jej się przełamać wizerunek chłodnej "Perfekcyjnej pani domu" i zjednać sobie liczne grono oddanych fanów.
Niedawno 41-latka przyjęła zaproszenie jednej z telewizji śniadaniowych, gdzie - w charakterystycznym dla siebie stylu - rozprawiała o swoim życiu prywatnym. Ciężarna Rozenek pokusiła się nawet na opowiedzenie anegdotki, jak to z Radziem przyłapali starszego z synów, Stanisława na... podbieraniu pieniędzy z konta.
Mój syn swego czasu pobrał bardzo dużą kwotę pieniędzy - wyjawiła Gosia na kanapie Dzień Dobry TVN. My nie byliśmy tego świadomi, bo to się ściągało z karty Radzia. Bo syn przyszedł i powiedział po prostu, że musi ściągnąć coś do szkoły. I schodziły te pieniądze. W pewnym momencie zadzwonił facet z banku do Radzia i mówi: "Proszę pana, bo pan już tyle wydał na tę grę...". Mój mąż w ogóle nie gra w nic. Nie jest komputerowcem. My nie wiedzieliśmy, że ta gra w ogóle istnieje. A mój syn kupował jakieś postacie.
Okazuje się, że zaradna mama znalazła sposób, aby do podobnej sytuacji nie doszło w przyszłości, instalując specjalną aplikację na telefonie.
To jest program, który powoduje, że moi synowie, zanim pobiorą jakąś aplikację, grę lub cokolwiek, muszą poprosić mnie o akceptację na moim telefonie – pochwaliła się.
Myślicie, że Stasiowi jest teraz głupio?