W poniedziałek prezes UOKiK Tomasz Chróstny przekazał, że na Filipa Chajzera, Dodę i Małgorzatę Rozenek-Majdan została nałożona kara za nieprawidłowe oznaczanie treści reklamowych na Instagramie. Najwyższą kwotą obciążono ostatnią z wymienionych i wynosi ona ponad 220 tysięcy złotych.
Małgorzata Rozenek stanowczo odpowiada na słowa rzeczniczki UOKiK
Nie jest chyba żadnym zaskoczeniem, że Małgorzata Rozenek nie przyjęła tej decyzji z zadowoleniem, czemu dała wyraz za pośrednictwem prawnika Macieja Ślusarka. Zapowiedziała też, że zamierza się odwołać i nie zgadza się z nałożoną karą. Na słowa celebrytki i jej pełnomocnika odpowiedziała na naszych łamach rzeczniczka prasowa UOKiK Małgorzata Cieloch, która odniosła się do zawartej w oświadczeniu argumentacji.
Przypominamy, że "Rekomendacje Prezesa UOKiK dot. oznaczania treści reklamowych przez influencerów w mediach społecznościowych" wydane w 2022 r. mają ułatwić przestrzeganie obowiązującego prawa. Nie oznacza to, że wcześniej można było nie oznaczać przekazów reklamowych. Kwestionujemy praktyki wprowadzające w błąd na podstawie przepisów obowiązujących od 2007 roku - przekazała nam Cieloch.
Przypomnijmy: TYLKO NA PUDELKU: UOKiK odpowiada Małgorzacie Rozenek. Nie wywinie się od zapłacenia ponad 220 tysięcy złotych kary?
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Nadszedł więc moment na odpowiedź Małgosi. Ta w serii InstaStories konsekwentnie argumentuje, że racja jest po jej stronie, a pierwotna ustawa powstała przecież na długo przed tym, gdy pojawiło się pojęcie "influencerstwa".
Wczoraj rzeczniczka prasowa UOKiK pani Małgorzata Cieloch w rozmowie z redakcją Pudelka opowiedziała, że UOKiK może sprawdzać działania twórców już od 2007 roku (w moim przypadku od 2016 roku), mimo że rekomendacje dotyczące oznaczania współprac powstały dopiero w 2022 roku. Zdaniem urzędu podstawą prawną jest Ustawa o ochronie konkurencji i konsumentów z 2007 roku. Tymczasem Ustawa o ochronie konkurencji i konsumentów z 2007 roku powstała w czasach, kiedy pojęcie "influencer" w marketingu w ogóle nie istniało. Nie odnosiła się do twórców internetowych, nie regulowała kwestii oznaczania współprac i nie odpowiadała na pytania, które dziś są kluczowe. Była pisana w zupełnie innej rzeczywistości - przed erą mediów społecznościowych, przed erą influencerów, przed powstaniem rynku, który obecnie jest jednym z filarów reklamy i gospodarki cyfrowej.
Jednocześnie deklaruje, że to sąd rozstrzygnie, kto w tej sprawie ma rację. Zapewnia też, że nigdy się od egzekwowania przepisów nie migała.
Dostrzegam walor edukacyjny w działaniach UOKiK w zakresie oznaczania treści reklamowych, jednak nie powinno być tak, że obywatele są karani za nieprzestrzeganie niejednoznacznych przepisów - deklaruje. Sam fakt, że urząd opublikował rekomendacje dopiero w 2022 roku, potwierdza, że choć regulacje rzeczywiście istniały od 2007 roku, to budziły one wiele wątpliwości i wymagały dostosowania do obecnych realiów. O tym, czy Ustawa o ochronie konkurencji i konsumentów z 2007 roku jest właściwym punktem odniesienia w kontekście pracy influencerów, rozstrzygnie niezawisły sąd. Ze swojej strony mogą powiedzieć jedno: zawsze zależało mi na transparentności. Dlatego od momentu, kiedy w 2022 roku pojawiły się rekomendacje UOKiK, stosuję się do nich w swojej pracy.
