Małgorzata Rozenek nie ma oporów przed pokazywaniem prywatności na Instagramie, a jej życie śledzi wielu rodaków. Sama zainteresowana twierdzi jednak, że poza obiektywami kamer jest zupełnie inna i prawdziwe oblicze celebrytki znają tylko najbliżsi. O tym, jak wygląda jej codzienność postanowiła opowiedzieć w wywiadzie dla "Wysokich Obcasów".
Małgorzata Rozenek, jakiej nie znacie. "Rozenek-Majdan to nie ja, to marka"
We wspomnianej rozmowie Małgosia przyznaje, że miano "celebrytki" - wbrew larum wznoszonym przez inne osoby publiczne - w ogóle jej nie przeszkadza. Jednocześnie zapewnia jednak, że to, co widzimy, jest jedynie małym fragmentem otaczającej ją codzienności, a wśród bliskich jest zupełnie inna niż na ekranach naszych telefonów. Jak twierdzi, trzeba bowiem oddzielać "markę" od "osoby".
Moja rodzina ją widzi. I to domowe oblicze jest tym, które lubię najbardziej. Jestem wtedy najbliżej siebie - wyjaśnia. Nie do końca chcę, żeby wszyscy znali mnie taką, wiedzieli, jaka jestem naprawdę. Co więcej, wbrew pozorom ta moja sfera intymności i prywatności jest bardzo obszerna. Ale też należy pamiętać o tym - i ja się w ogóle tego nie wypieram - że "Rozenek-Majdan" to nie jestem tylko ja, to jest pewnego rodzaju marka osobista i jako taka niesie ze sobą pewne ograniczenia komunikacyjne.
Choć Rozenek prywatnie jest matką trzech synów, to odrzuca łatkę "matki Polki". Przyznała nawet, że nigdy nie spędzała zbyt wiele czasu na zabawach z pociechami, ale mimo wszystko udało jej się zbudować z dziećmi silne relacje.
Moja drabinka wartości jest od lat taka sama: na pierwszym miejscu bycie mamą, potem kobietą, dalej żoną i dopiero na końcu stawiam spełnienie w pracy - wylicza. Jednak jestem daleka od gloryfikowania macierzyństwa, bo nie jestem typową matką Polką. Nigdy nie byłam typem mamy, która siedzi z dziećmi na dywanie i np. składa klocki. Nie miałam do tego cierpliwości. Ale moje dzieci uczestniczą aktywnie w moim życiu, bardzo dużo z nimi rozmawiam.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Małgorzata Rozenek o relacjonowaniu życia w sieci. To dlatego nie zakrywa twarzy Henia
Jednocześnie Małgosia wyjaśnia niedoinformowanym, że to, co pokazuje podczas instagramowych relacji, jest tylko wycinkiem z dnia jej bliskich i nie przeszkadza im to w cieszeniu się ze wspólnych wakacji. Wspomniała też o tym, dlaczego nie zakrywa twarzy syna, co praktykuje sporo z jej znanych koleżanek. Potencjalny wysiłek, aby ukryć wizerunek Henia, wprost nazywa "cyrkiem".
Nagrywamy swoje życie przy okazji, nie demoluje nam to czasu, który spędzamy razem na wakacjach. Dlatego też pokazujemy z Radosławem moje starsze dzieci zupełnie otwarcie i nawet przez moment się nie wahaliśmy, czy pokazać też Henia. Bo ten cyrk z zakrywaniem twarzy dopiero skomplikowałby nam funkcjonowanie. Nasze dzieci urodziły się w takiej, a nie innej rodzinie. Jedne rodzą się u rybaków i pomagają przy połowach, inne w rodzinie sklepikarzy i czasem stają za ladą. A moje funkcjonują w rzeczywistości otoczonej mediami. Ale nie jest tak, że dzieje się to kosztem ich dzieciństwa czy spokoju.
Nie mogło również zabraknąć kwestii negatywnych komentarzy, z którymi musi się na co dzień mierzyć. Tu także recepta jest prosta, bo, jej zdaniem, ludzie krytykują osobę, którą widzą na ekranach swoich smartfonów, a nie ją, bo "marka" i "osoba" to dwie różne sprawy.
To oddzielenie mnie od "Małgorzaty Rozenek-Majdan, firmy" ułatwia mi radzenie sobie z hejtem, bo ja go nie odbieram osobiście. Dotyczy postaci, która nie do końca ma ze mną połączenie emocjonalne, dzięki czemu jestem dużo mniej wrażliwa na krytyczne uwagi skierowane wobec "celebrytki Rozenek". Nie traktuję też siebie zbyt serio, więc nie skupiam się na sobie jako na człowieku, tylko bardziej na tym wszystkim, co chcę osiągnąć.
Doceniacie szczerość?