Odkąd Małgorzata Rozenek wzięła sobie za punkt honoru, żeby w ekspresowym czasie zrzucić po ostatniej ciąży nadprogramowe kilogramy, prowadząca "Dzień Dobry TVN" dosłownie uzależniła się od morderczych treningów. 44-latka traktuje ćwiczenia bardzo poważnie, a dzień bez wylewania siódmych potów na siłowni jest dla niej dniem straconym.
Ostatnio Rozenek naraziła się na krytykę internautki, która zarzuciła jej, że przez swoje sportowe zaangażowanie nie ma czasu dla własnych dzieci. Pomysłowa celebrytka znalazła jednak sposób, żeby upiec dwie pieczenie na jednym ogniu i zaczęła zabierać ze sobą synów na salę treningową przed rozpoczęciem zajęć w szkole...
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zaprawiona w bojach gwiazda nie ustaje w swoim dążeniu do kompletnego wyzbycia się wszelkiej tkanki tłuszczowej. W tym celu Gonia zgłosiła się na Camp By Ann Anny Lewandowskiej, by w gronie innych obozowiczek zadbać o ciało i ducha. W poniedziałek matka trójki dzieci dodała relację z podróży na Podkarpacie, w której wiernie towarzyszył jej ukochany mąż.
No i jadę - obwieściła. Zimowy obóz zaczął się już jakiś czas temu, ale z różnych względów nie mogłam tam być od początku, ale jadę teraz. Dziewczyny już są zajechane, podejrzewam. Więc będziemy na tym samym poziomie. Mam nadzieję, że piękna pogoda się utrzyma, bo poranny rozruch w ciemnym lesie to coś, czego boję się najbardziej.
Mimo pewnych obaw Rozenek nie kryła entuzjazmu z perspektywy codziennych ćwiczeń pod okiem trenerów.
Jestem bardzo ciekawa, jak to będzie, bo na zimowym obozie nie byłam - stwierdziła. Krążą o nim legendy, że jest bardzo wymagająco. Sam fakt biegania zimą po lesie w śniegu będzie ciężki, nie jestem do tego przyzwyczajona.
Ja ci współczuję - dodał pokrzepiająco Radzio.
Po ponadczterogodzinnej podróży na południowy wschód celebrytka w końcu dotarła na miejsce. Gwiazda TVN zauważyła z niepokojem, że pogoda raczej nie będzie ich rozpieszczać.
Dojechałam, zima jest totalna - oceniła. Jak się chodzi, to śnieg skrzypi. K*rwa, czuję, że będzie się działo.
Przyzwyczajona do wczesnego wstawania 44-latka przyznała, że pobudka o 7 nie była dla niej specjalnym wyrzeczeniem. Szczęśliwie przez trudne warunki atmosferyczne Małgosia uniknęła tym razem porannego rozruchu na mrozie.
Jest ciemnawo na zewnątrz. My pijemy kawę i zaraz idziemy na pierwszy trening - powitała fanów Gosia. Jest wygodnie, ja jestem przyzwyczajona do spania na futonach. To taki mały, japoński materac. Piękny był wczoraj wieczór, sushi night. Integracja między dziewczynami i teamem. Ale ja przyjechałam tu po trening. Przez to, że tak wysypało, zamiast porannego rozruchu przenosimy się do środka.
Przed Gosią dopiero pierwszy dzień wyzwań, mimo to gwiazda już tęskni za pociechami i pupilami, które zostawiła w domu. Gwiazda jest jednak przekonana, że "obóz przetrwania" będzie miał zbawienny wpływ zarówno na jej formę, jak i psychikę.
Bardzo tęsknie za dziećmi i za Georgem - przyznała. Georguś jest po operacji kolana. Stasio jest chorowity, przez ostatni tydzień nie chodził do szkoły. Henio jest na granicy... po raz pierwszy mam poczucie, że powinnam być gdzieś, a nie tu. Ale stąd naprawdę wraca się silniejszym i mocniejszym. Oni są pod doskonałą opieką. Dziadkowie też będą mogli się z nimi zobaczyć tu, ile będą chcieli. Ale wiecie, jakie mamy mają wyrzuty sumienia.
Podziwiacie jej upór?