Na początku związku Małgorzaty Rozenek i Radosława Majdana, celebrytkę można było często spotkać na jednym z warszawskich bazarków, gdzie w towarzystwie synów zaopatrywała się świeże warzywa. Dziś taki widok stanowi niezwykłą rzadkość.
Małgorzata Rozenek z rozmowie z Michałem Dziedzicem przyznała, że obecnie jest tak zapracowana, że bardzo rzadko robi sama zakupy. W zapełnieniu pełnej lodówki może liczyć na sztab asystentów. Gosia odczuwa sentyment związany z wyprawami na bazarek, ponieważ przypomina sobie chwilę, kiedy jeszcze nie pracowała.
Zdarza mi się chodzić do warzywniaka. Nie robię codziennych zakupów, bo nie mam na to czasu. Uwielbiam chodzić do warzywniaka, wyprawa na bazarek była dla mnie przyjemnością.
Rozenek w ostatnim czasie była również zmuszona poznać podróżowanie komunikacją miejską. Relację z przejechania dwóch przystanków zdała na Instagramie oraz naszemu reporterowi. Elektroniczne kasowniki, wyświetlacze i automaty z biletami wywołały u Gosi ogromne zaskoczenie. Szok był tak dojmujący, że Małgorzata porównała się do zawstydzonej udogodnieniami starszej pani.
Pojechałam komunikacją miejską, bo chcę nauczyć się ekologicznych zachowań. Byłam zszokowana tym, jak dobrze wygląda komunikacja miejska. Poczułam się starszą panią, która nie widziała pewnych rzeczy dawno. Teraz wyzwanie przede mną - metro - zakomunikowała celebrytka.
Gosia opowiedziała również o zamiłowaniu do marek z wyższej półki. Luksusowe torebki są dla niej rekompensatą za ciężką pracę.
Ciężko pracuję, żeby móc sprawić sobie przyjemność. Chciałabym być uczciwa, że kupno torebki to inwestycja, ale nie. Lubię dobre torebki - przyznała bezceremonialnie.
Jeśli więc teraz zobaczycie w warszawskim tramwaju jakąś torebkę za średnią krajową, rozglądajcie się uważnie - może Małgorzata będzie właśnie podziwiać kasownik. Na zdjęcia z tego przejazdu czekamy oczywiście na donosy@pudelek.pl.