Małgorzata Rozenek od kilku miesięcy intensywnie pracuje nad swoją sylwetką. Od dłuższego czasu celebrytka niemal każdy dzień rozpoczyna wizytą w Healthy Center by Ann, gdzie pod okiem profesjonalnego trenera rzeźbi kolejne części ciała.
Zobacz: Zdeterminowana Małgorzata Rozenek rzeźbi pośladki na siłowni. "'Dzień z d*py' zyskuje inny wymiar"
Nic dziwnego, że Gosia postanowiła wybrać się na obóz Anny Lewandowskiej. W poniedziałek pokazała więc za pośrednictwem instagramowego profilu, jak żegna się z Radosławem Majdanem i udaje do Dojo Starej Wsi, gdzie znajduje się kompleks treningowy, w którym podopieczne trenują Lewa z ekipą.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Po dotarciu na miejsce 44-latka niemal od razu rzuciła się w wir szczegółowego relacjonowania. Nie omieszkała np. przybliżyć fanom, jak prezentuje się harmonogram na obozach Ann. Pierwszy trening ma miejsce już za dziesięć ósma i ze względu na to, że "Perfekcyjna" nie przepada za bieganiem, nie podchodzi do porannej aktywności ze zbyt dużym entuzjazmem.
A ja już gotowa na poranny rozruch, który zaczyna się o 7:50. Nie ukrywam, że nie jest to moja ulubiona konkurencja. Bieganie nigdy nią nie było. W ogóle cardio raczej do nich nie należy, poza jazdą na rowerze stacjonarnym - ubolewa, zaznaczając jednak, iż jest świadoma, że na treningach powinno skupić się na tych rzeczach, które nam nie wychodzą albo których się nie lubi.
Mam więc zamiar skupić się na bieganiu. Ten trening biegowy trwa około godziny - kontynuuje. Później jest czas na śniadanie. I taki bardzo ważny trening odbywa się o 11:00. Jest takim treningiem głównym. On trwa wtedy półtorej godziny, ale wydaje się, jakby trwał pół dnia.
Później jest obiad, później są wykłady - wymienia, zdradzając, jak wygląda standardowy dzień na słynnych obozach i zapewnia, że z wykładów wyciągnęła wiele cennych informacji:
Są bardzo ciekawe, dużo mi rozjaśniają takich kwestii związanych z żywieniem, przyswajalnością pewnych rzeczy czy wykluczaniem pewnych rzeczy z diety - zachwyca się.
A później jest o 20:00 jeszcze trening - opowiada dalej, ujawniając, że to ta aktywność jest jednak dla niej największą zmorą:
I on jest dla mnie najtrudniejszy, bo o ile biegania nie lubię, bo tego nie robię i trening nie czyni mnie mistrzem, o tyle godzina 20:00 jest dla mnie do trenowania biologicznie absurdalna - żali się i tłumaczy, że w normalnych warunkach o tej porze udaje się w krainę snu:
Ja o tej porze śpię, a już na pewno leżę, jestem w takim wyciszeniu wieczornym - zdradza, że na obozie u Lewej zmuszona jest naginać swoje codzienne nawyki i kontynuuje:
19:30 to jest taki nasz czas do tego, by się wyciszać, a tutaj muszę wprowadzić swój organizm w taki maksymalny wysiłek, bo te treningi są równie intensywne jak te o 11:00. Też trwają półtorej godziny i wymagają ogromnej mobilizacji organizmu.
Rozenek nie omieszkała też pochwalić serwowanych na obozie posiłków:
Kuchnia tutaj to jest naprawdę totalny sztos. Jedzenie jest naprawdę pyszne. Jest bardzo dużo świeżych, dobrych produktów - mówi podekscytowana zapewne ku uciesze Ani.
Po kilku godzinach Małgorzata odezwała się z drugiego treningu, wyznając, że po poprzednim "czuje nogi".
Ale entuzjazm jest, więc myślę, że jakoś przez to przetrwamy - mówi optymistycznie na Instastories.
Na koniec intensywnego dnia aktywna celebrytka pokazała jeszcze, jak wygląda miejsce, w którym odbywają się wykłady, szepcząc do telefonu:
Teraz czas na wykład na temat żywienia. Jest tu bardzo dużo ciekawych wiadomości. Mówią coś o badaniu włosów. Muszę przyjrzeć się temu tematowi, bo podobno jakieś totalnie super diagnostyczne dające informację, w jakim stanie jest nasz organizm - relacjonuje z okularami na nosie.
Jak Wam się podoba obóz Ann oczami Goni? Fajnie, że wszystko relacjonuje na Instagramie?