Małgorzata Rozenek długo jeszcze nie zapomni swojej ostatniej wizyty w SPA. Po drodze na upiększające zabiegi gwiazda dwukrotnie przejechała na czerwonym świetle, jechała bus pasem, a także zaparkowała na miejscu zarezerwowanym dla osób z niepełnosprawnością. Po tym, jak sieć obiegły zdjęcia z feralnej przeprawy telewizyjnej prezenterki, fani zawędrowali na jej instagramowy profil, aby tam skonfrontować ją z serią niewygodnych pytań. O dziwo Rozenek podjęła się próby usprawiedliwienia nierozsądnego zachowania na drodze.
Mam pytanie, może troszkę nieodpowiednie, ale bardzo mnie to niepokoi. Pani Małgosiu, z jaką niepełnosprawnością Pani się zmaga? Czy to coś poważnego? Wszyscy wiemy, że sukcesywnie parkuje Pani w miejscach wyznaczonych dla osób niepełnosprawnych - napisała ironicznie pod ostatnim zdjęciem Rozenek pewna "zatroskana" fanka.
Gonia postanowiła najpierw zbić rozmówczynię z tropu, sugerując jej, że posługuje się słowami, z których znaczeniem nie jest zaznajomiona. Dopiero później przystąpiła do snucia relacji z owego pechowego dnia. Należy docenić, że nawet tłumacząc się przed internautami, Rozenek znalazła sposób, aby zareklamować własną markę odzieżową i zdradzić adres butiku. Ma się tę smykałkę do marketingu!
Nie sukcesywnie (choć znając znaczenie tego słowa, nie wiem, czy o to Pani chodziło), a incydentalnie. Zostawiłam auto na awaryjnych na 1 minutę na żółtej tymczasowej kopercie w miejscu, w którym jeszcze do niedawna można było parkować. Nie na niebieskim znaku lub białym. Weszłam do remontowanego butiku Mrs Drama na Mokotowskiej, żeby odebrać folię na neon. W każdej z tych chwil byłam dostępna, żeby samochód przestawić. Nie pochwalam stawania na miejscach dla niepełnosprawnych w myśl hasła świetnej kampanii społecznej "naprawdę chciałbyś być na naszym miejscu?". Odpowiadam Pani tak obszernie, bo widzę, jak bardzo się Pani niepokoi. Musi mieć Pani ogromne serce, że tyle emocji wzbudza w Pani obca osoba. Czy czuje się Pani usatysfakcjonowana odpowiedzią, czy bez donosu na policję to nie bardzo? - napisała postawiona pod ścianą Małgorzata.
Dalej możemy przeczytać, że choć zdjęcia z miejsca zdarzenia świadczą raczej na niekorzyść celebrytki, to jej zdaniem sytuacja i tak była cały czas pod jej kontrolą.
Ja patrzyłam na samochód i sytuację wokół niego. To ja sprawdzałam, czy przypadkiem ktoś upoważniony nie chce wjechać na to miejsce. Jak mówiłam, nie myślałam, że to jest miejsce dla niepełnosprawnych, tylko myślałam, że to jest koperta np. dla pracowników lub klientów miejsca, pod którym parkowałam.
Jedna z użytkowniczek Instagrama zauważyła natomiast, że korzystanie ze świateł awaryjnych wcale nie upoważnia do samowolki na jezdni. Jednak i na to Gosia miała gotową odpowiedź.
No tak, bo awaryjne światła upoważniają do wszystkiego. Jak się je włączy, można nawet na środku skrzyżowania stanąć.
Awaryjne światła są sygnałem (w takim przypadku), że osoba zostawiła auto na bardzo krótki czas. Nigdzie nie twierdziłam, że awaryjne upoważniają do czegokolwiek - poinformowała miłośniczka ryzykownych zabaw za kółkiem.
Myślicie, że policja przyjęłaby taki tok rozumowania za wystarczające usprawiedliwienie?
W Pudelek Podcast ujawnimy, ile Małgorzata Rozenek płaci nam za pochlebne komentarze!