Małgorzata Rozenek nie ukrywa, że rodzina stanowi dla niej priorytet. Celebrytka, która po latach usilnych prób powiększenia rodziny dwa miesiące temu po raz trzeci została mamą, stara się spędzać z najbliższymi jak najwięcej czasu. W efekcie na instagramowym profilu ukochanej Radosława nie brakuje zarówno zdjęć z domowego zacisza, jak i relacji ze wspólnych wyjść "gangu Majdana".
Prowadząca Projekt Lady dba nie tylko o relacje z mężem i pociechami, ale i też z resztą członków rodziny. Jakiś czas temu Gosia pochwaliła się wypoczynkiem w rodzinnym gronie i pierwszym spotkaniem małego Henia z wujostwem i kuzynostwem.
Ostatnio zaś zdecydowała się otworzyć na temat swoich relacji z babciami. Okazuje się, że choć z jedną z nich łączyła ją wyjątkowa więź, z drugą celebrytka nie ma najlepszych wspomnień.
Miałam babcię Helenę - mamę mojej mamy, i Modestę - mamę taty. Z Heleną nasza relacja była trudna. Helena ewidentnie faworyzowała chłopców i nie lubiła swoich wnuczek. Nie lubiła mnie - wyznaje w rozmowie z Faktem.
Całe szczęście, 42-latka miała oparcie w mamie taty, która dała jej dużo ciepła:
Modesta kochała mnie najbardziej ze swoich wnucząt. Jest dla mnie niezwykle ważną osobą. Niestety już nie żyje. Była dla mnie ważną babcią. Rozpieszczała mnie - wspomina z utęsknieniem gwiazda.
Małgosia zdradziła także, jakim była dzieckiem:
Byłam bardzo grzeczna. Mój największy wybryk to kolczyk w nosie, który nosiłam przez 1,5 godziny. Wystarczyło, że tata na mnie spojrzał i natychmiast ten kolczyk usunęłam. Nie musiał nawet nic mówić - twierdzi mama Henryczka.
Spodziewalibyście się, że "Perfekcyjna" była tak bezproblemowym dzieckiem?