Małgorzata Soch niedawno obchodziła 43. urodziny, prawdopodobnie z tego powodu postanowiła jeszcze bardziej o siebie zadbać. Gwiazda zdecydowała się rozpocząć detoks, któremu towarzyszą różnego rodzaju zabiegi. O wszystkim opowiada na Instagramie.
Aktorka pierwszego dnia zafundowała sobie bicze szkockie, które polegają na naprowadzeniu na ciało strumienia wody o zmiennej temperaturze i ciśnieniu. Mają one na celu stymulacje całego organizmu.
Drugiego dnia zdecydowała się na leczniczą kąpiel, podczas której oddawała się przyjemnej lekturze. Nadeszła pora na dzień trzeci. Socha ucieszyła się, że w końcu dostała coś konkretnego do jedzenia.
Jest lepiej, bo przynajmniej dostała coś do jedzenia, mogę chrupać. Jest! - skomentowała aktorka na Instagramie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Małgorzata Socha opowiada fanom o swojej przygodzie z detoksem
Tym razem Małgorzata Socha skusiła się na hydromasaż, polegający na wypompowywaniu wody z dysz pod wysokim ciśnieniem. Strumienie uderzają w mięśnie, powodując ich rozluźnienie. Cały zabieg działa bardzo odprężająco na cały organizm.
Kolejny na liście był masaż detoksykujący, podczas którego wsmarowuje się w ciało rozgrzany miód. Mocnymi ruchami masuje się skórę, aby rozbić cellulit i tkankę tłuszczową. Brzmi apetycznie?
Aktorka zapewnia, że nie przeprowadza detoksu na własną rękę i jest pod stałą opieką specjalistów. Małgorzata Socha szczerze przyznaje, że czuje się kiepsko, ale czeka na obiecaną poprawę.
To wszystko pięknie brzmi, ale gdzie jest ta moc, która miała przyjść? Panie obiecują, że przyjdzie, że będzie coraz lepiej. Oby tak było bo na razie to się czuję, jakbym była raczej pięć stóp pod ziemią - wyznaje Socha.
Kibicujecie jej?