Rafał i Małgorzata Trzaskowscy jeszcze kilkanaście dni temu byli na językach niemal całego kraju. Ostatecznie w walce o najwyższy urząd w kraju zwyciężył Andrzej Duda, jednak różnica między kandydatami wyniosła jedynie 400 tysięcy głosów. Nic zatem dziwnego, że wiele osób zastanawia się nad tym, jakie plany na przyszłość mają teraz prezydent Warszawy i jego żona.
Wybory prezydenckie co prawda już za nami, ale dla wielu emocje związane z rywalizacją Rafała Trzaskowskiego i Andrzeja Dudy nadal jeszcze nie opadły. Kontrkandydat nowego-starego prezydenta zabrał głos już jakiś czas temu, jednak wiele osób zastanawiało się, jakie plany na przyszłość ma teraz Małgorzata Trzaskowska.
Przypomnijmy: Małgorzata Trzaskowska staje się sensacją w sieci. "Wreszcie pierwsza dama, która MA WŁASNE ZDANIE i nie przypomina cyborga"
Na szczęście małżonka Rafała jest gotowa do dalszego działania na rzecz kobiet, co deklaruje w pierwszym po wyborach wywiadzie dla Wysokich Obcasów. Z zapisu rozmowy Małgorzaty z Natalią Waloch dowiadujemy się między innymi tego, że brakowało jej w ostatnich latach głosu kogoś, kto stałaby na straży praw kobiet. Wyznała też, czego najbardziej żałuje z okresu kampanii.
Zaraz jak się okazało, że Rafał będzie w drugiej turze, zapadły decyzje. Nie chodziło mi tylko o wsparcie męża, ale też o zaangażowanie się jako kobieta i dla kobiet. Przez ostatnie lata odczuwałam duży brak takiego kobiecego głosu. (...) Wie pani, czego żałuję? Że nie miałam w kampanii czasu, by pojechać też na wschód Polski, do bastionu PiS. Bo chętnie bym to zrobiła i poprosiła panie z różnych środowisk i opcji politycznych, żeby przyszły na wspólne rozmowy. Jestem przekonana, że jeśli będzie się rozmawiać o konkretach, patrząc na wyzwania, jakie są przed kobietami, można się porozumieć i wiele zdziałać - przekonuje.
Oprócz tego Małgorzata Trzaskowska postanowiła skomentować drugą turę wyborów prezydenckich. Żona byłego kandydata na prezydenta nie ukrywa, że o równych szansach nie mogło być tutaj mowy.
Jeśli chodzi o Polskę i ostatnie wybory, to trzeba zacząć od tego, że mieliśmy po prostu nierówną walkę. Mówię o zaangażowaniu całego aparatu państwa po stronie Andrzeja Dudy, o wpakowaniu miliardów złotych w TVP. Dla wielu kobiet telewizja publiczna jest jedynym źródłem informacji, a tam przecież ciągle je moim mężem straszono. Siano strach, że odbierze 500 plus, przed zmianą, nieznanym. Dlatego stawiam na bezpośredni kontakt i budowanie zaufania. Wtedy będzie można powiedzieć, co jest prawdą, a co nie, porozmawiać konkretnie o żłobkach, przedszkolach, przychodniach. Rozmowa musi być o realiach - wyznała.
Nie zabrakło też pytania na temat stosunku Małgorzaty do Kościoła. Jak sama twierdzi, nigdy nie odwróciła się od Boga, a jedynie od instytucji, która od lat działa na własną niekorzyść.
U mnie nie ma mowy o odejściu od Kościoła, ja po prostu oddzielam wiarę od instytucji. Krytykuję pewne zachowania organizacji kościelnej i jej hierarchów. Wielokrotnie słyszałam od kobiet, że są rozczarowanie tym, że Kościół nie zawsze łączy ludzi, nie akceptuje, często nie jest tolerancyjny. Padały konkretne przykłady. Jeśli młodzi ludzie angażowali się w działania związane z tolerancją np. wobec dzieci mających problem z określeniem swojej orientacji seksualnej, nie spotykali się ze wsparciem Kościoła, często wręcz przeciwnie - stwierdziła, po czym na pytanie o pedofilię wśród środowisk kościelnych dodaje: Wszyscy powinni być równi wobec prawa, również księża.
Dziennikarka zapytała ją również o wyrazy niechęci, które prezentowali w czasie kampanii przeciwnicy Rafała Trzaskowskiego. Jak się okazuje, internetowy hejt jej nie dotyka, bo po prostu nie zamierza się nad nim pochylać.
Staś jeszcze nie siedzi w internecie, w mediach społecznościowych, więc nie ma z tym kontaktu. Ja sama nie czytam hejterskich komentarzy, napisałam na swoich profilach, że nie będę tego tolerowała, poprosiłam też przyjaciół, żeby w ogóle mi o takich rzeczach nie mówili. Chciałam zachować równowagę i nie zniechęcać się. Bo moim zdaniem hejt ma doprowadzić do tego, żeby z kogoś upuścić powietrze, żeby mu się przestało chcieć. To wszystko przekazałam Oli. Nasze dzieci wiedzą, jak działa internet, wiedzą o istnieniu trolli. Ola zwracała uwagę głównie na entuzjazm - zaznacza.
Na koniec dowiadujemy się także, że to nie koniec jej publicznej walki na rzecz praw kobiet.
Dla mnie koniec kampanii nie jest końcem mojej działalności, jest jej początkiem. Te spotkania były dla mnie tak ważne i stymulujące, że już – jak to ja – ustalam sobie plan działania. (...) Trzeba się otrzepać i iść dalej. Jest nas dużo, a może być znacznie więcej. My, kobiety, jesteśmy ogromną siłą i możemy dużo zmienić. W końcu nie bez powodu mówiłam w kampanii, że razem mamy supermoc. Trzeba ją uwolnić. To dopiero początek zmian - przekonuje.
Żałujecie, że Małgorzata Trzaskowska nie została pierwszą damą?