Choć Alicja Majewska funkcjonuje w show biznesie już od wielu lat, to jej życie poza sceną nie zawsze było usłane różami. Wielokrotnie żartowała, że Włodzimierz Korcz jest jej "muzycznym partnerem", ale w rzeczywistości była związana z innym mężczyzną. Ogromną miłością piosenkarki był Janusz Budzyński, dziennikarz i konferansjer, który, na jej nieszczęśnie, niestety nie był stały w uczuciach.
Był wielką miłością Alicji Majewskiej. Po 12 latach odszedł do innej
Majewska i Budzyński poznali się jeszcze w 1972 roku. Piosenkarka miała wtedy 23 lata, natomiast jej przyszły partner - 38. Choć dzieliło ich 15 lat, to między nimi szybko zaiskrzyło i to nowa miłość była dla niej inspiracją, aby spróbować kariery solowej. To dzięki niemu zadebiutowała na słynnym festiwalu w Opolu, o czym wspominała w wywiadzie dla Wirtualnej Polski.
Miałam opiekuna, to był mój mąż. Sama nigdy nie zaniosłabym dokumentów do komisji kwalifikującej na festiwal w Opolu. Nie wierzyłam w siebie, ale miałam wokół ludzi, którzy we mnie wierzyli - przyznała.
Podczas gdy Majewska rozkręcała karierę wokalną, Budzyński pracował jako konferansjer, dziennikarz, a nawet prowadzący teleturnieju "Wielka gra". Działał też w teatrze, który był jego wielką pasją. Niestety mężczyzna miał problem z dochowaniem wierności ukochanej i po 12 latach odszedł do innej kobiety. Artystka wspominała, że niestety nie była zaskoczona, bo była już jego trzecią żoną.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Alicja Majewska przebaczyła mężowi zdradę. Trwała przy nim do końca
Mimo zdrady Majewska postanowiła przebaczyć niewiernemu ukochanemu. Gdy okazało się, że zmaga się z chorobą nowotworową, trwała przy nim do samego końca. Budzyński odszedł w 1990 roku, co Alicja mocno przeżyła.
Jego śmierć była dla mnie ogromną traumą - wspominała w jednym z wywiadów.
Mąż był jej największą miłością i od tego czasu Majewska już nie wyszła za mąż. Nie zdecydowała się również na dzieci, ale zapewniała, że są inne rzeczy, które udało jej się zrealizować i z których jest bardzo dumna.
Jestem kobietą rozwiedzioną, wdową, nie mam dzieci. Na szczęście mam zwyczaj punktowania tego, co mi się udało. Szklanka jest dla mnie zawsze do połowy pełna, a nie pusta - mówiła na łamach "Vivy".