Paweł Szakiewicz dał się poznać szerszej publiczności w 2014 roku, gdy jako jeden z uczestników pierwszej edycji "misyjnego" show TVP, Rolnik szuka żony próbował znaleźć sobie towarzyszkę życia. Choć aspirującemu politykowi udało się spotkać na swojej drodze kandydatkę na żonę, której zresztą oświadczył się na wizji, ostatecznie Paweł zerwał zaręczyny z Natalią Wodzinowską, żeby krótko później związać się z sąsiadką zza płotu, Martyną Matecką.
Dziś państwo Szakiewicz tworzą szczęśliwą, patchworkową rodzinę, wspólnie wychowując trójkę dzieci (pierwszy syn Martyny jest owocem jej poprzedniego związku). Jako że od kilku tygodni tematem numer jeden w polskich mediach jest widmo wprowadzenia przez rząd absolutnego zakazu aborcji, mama 7-miesięcznej Antosi postanowiła opisać swoje doświadczenie w kwestii macierzyństwa, publikując swoje zdjęcie z porodówki.
Ta trójka dzieci, to całe moje życie, nie chciałabym mieć innego - zaczęła swój wywód. Codziennie dziękuje, że są i że są zdrowe. Kilka razy w tygodniu wieczorem mam łzy w oczach, bo wiem jakie mam szczęście, a widzę rodziców, którzy muszą walczyć o życie swoich dzieci, widzę bezsilność, bo proszą o każdą złotówkę. Dwie pierwsze ciąże były bez zarzutu, cud, ale każdy kto mnie dobrze zna wie, ze nie przeszkadzało mi to w zamartwianiu się, czy wszystko będzie dobrze.
W dalszej części postu Martyna wróciła pamięcią do trzeciej ciąży, przyznając, że nie wszystko poszło wtedy po jej myśli.
I trzecia ciąża - Antośka - kontynuowała. Niewielu o tym wie, ale byliśmy na każdym badaniu, przez 30 tygodni byliśmy rodzicami zupełnie zdrowej dziewczynki. Pamiętam, że na to badanie pojechaliśmy dziwnie spokojnie, byłam przecież już na dwóch badaniach prenatalnych - wszystko było dobrze - to trzecie to miała być właściwie tylko formalność. I nagle w gabinecie seria krótkich pytań, słowa lekarza, że z sercem dzieje się coś nie tak, skierowanie do poradni w Warszawie.
Ukochana rolnika wyjaśniła fanom, co składało się na problemy zdrowotne jej córeczki.
Do dziś pamiętam ten strach, paraliżujący strach, co będzie - gdy absolutnie nic nie możesz zrobić. I doskonale pamiętam te wszystkie myśli - absolutnie wszystkie, co będzie dalej, czy będzie cierpiała, czy przeżyje. Po 4 długich tygodniach byliśmy już na wizycie - i tam spotkało nas ukojenie - rokowania były dobre. Jeszcze wizyty kontrolne i już. I rzeczywiście nasza historia skończyła się dobrze, Antosia jest zdrowa.
Na koniec Szakiewicz wyjawiła swoje stanowisko co do kompletnego zakazu aborcji.
Myślę, że każdy jest w stanie sobie wyobrazić co czuliśmy chwile przed cesarskim cięciem. To był koszmar - tak ogromny, że nawet nie umiałam mówić, jak bardzo się boję. Nie uważam, że aborcja jest ok. Spoko, nie pozostawia śladu - to moja opinia, każdy ma swoją. Są sytuacje, w których barbarzyństwem jest nie dać kobiecie/rodzinie wyboru. Nie jestem w stanie wyobrazić sobie kobiety, którą zmusza się do urodzenia dziecka, ze świadomością, że przez kilka dni czy tygodni będzie umierało w męczarniach. To nieludzkie - zakończyła.
Ma rację?