Początek tygodnia zaczął się dla Jaya-Z raczej kiepsko. Wszystko przez uzupełnioną treść pozwu, który wystosowano w październiku przeciwko Diddy'emu. Portal NBC News przekazał, że w niedzielę znalazła się tam wzmianka o pierwszym z panów, który miał dopuścić się wraz z Combsem nadużyć seksualnych wobec 13-letniej dziewczyny. Obaj konsekwentnie zaprzeczają stawianym im oskarżeniom.
Mama Beyonce po cichu "zareagowała" na wieści o zięciu. Potem wydała oświadczenie
W oświadczeniu przekazanym wspomnianemu medium Jay-Z martwił się, że głośna afera odbije się na jego dorastającej córce. Sam natomiast wniósł o oddalenie pozwu o gwałt i apelował, aby "Jane Doe" wystosowała w tej sprawie skargę karną, a nie cywilną. Tymczasem na medialną wrzawę wokół zięcia miała po cichu "zareagować" mama Beyoncé, Tina Knowles. Tak przynajmniej się wydawało, bo już zdążyła się z tego wycofać.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Teściowa rapera - celowo lub nie - zostawiła "lajka" pod informacją o stawianych mu oskarżeniach, którą opublikowano na instagramowym profilu @abc7chicago. Nie umknęło to uwadze internautów, którzy podkreślali ten fakt w komentarzach pod postem. Gdy sprawa zaczęła nabierać bardziej medialnego wymiaru i generować lawinę plotek, Tina postanowiła wydać oświadczenie. Jak twierdzi, miało dojść do ataku hakerskiego.
Zostałam zhakowana! Wszyscy wiecie, że sprawy rodzinne traktuję bardzo poważnie. Jeśli widzicie coś, co nie jest dla mnie charakterystyczne, to wiedzcie po prostu, że to nie ja - napisała, a w opisie dodała: Koniec zabawy! "Żadna broń ukuta przeciwko nam nic nie wskóra".
Komentujący są w tej sprawie dość podzieleni, ale wpisów, w których internauci stanęli po jej stronie, zdecydowanie nie brakuje. Sama Tina natomiast ograniczyła możliwość dodawania komentarzy pod własnym postem.