12 lipca 2010 roku Iwona Wieczorek bawiła się z grupą znajomych w jednym z sopockich klubów. Do tej pory nie wiadomo, o co w pewnym momencie się pokłócili, jednak dziewczyna postanowiła wrócić sama do domu. Szła nadmorską promenadą, gdzie o 4:12 po raz ostatni zarejestrowała ją kamera monitoringu. Mimo zaangażowania wielu śledczych, detektywów i jasnowidzów, Iwony do tej pory nie udało się odnaleźć.
Mama Iwony Wieczorek mierzy się z falą hejtu
Choć teraz sprawą zajmują się śledczy z Archiwum X w Krakowie, nadal jedyną osobą, która usłyszała jakiekolwiek zarzuty, jest Paweł P. Kolega Iwony, choć od początku mocno angażował się w poszukiwania, to już wtedy miał utrudniać śledztwo.
Mama Iwony Wieczorek przyznała, że straciła już nadzieję na odnalezienie córki żywej. Mimo to wciąż nie ustaje w poszukiwaniach. Chciałaby móc w końcu zamknąć ten rozdział. Dlatego też co jakiś czas na nowo nagłaśnia sprawę i udziela wywiadów. Teraz w rozmowie z "Faktem" wyjawiła, z czym mierzy się od lat.
Teraz mam siłę, by głośno o tym powiedzieć, będę walczyć o dobre imię córki i swoje, a walką ze szkalowaniem nas już zajmują się prawnicy – wyznała pani Iwona.
Kobieta wyjawiła, że od kilku lat, przy okazji nowych publikacji na temat Iwony, wylewa się na nią i na jej córkę fala hejtu. To nie tylko komentarze w sieci, lecz także wiadomości przesyłane na telefon o każdej porze dnia i nocy.
Nie wiem, dlaczego od 2-3 lat zaczęłam być podejrzewana o związek z zaginięciem córki. Wcześniej nie spotykałam się z taką falą hejtu, a wystawiam się przecież od 13 lat na widok publiczny po to właśnie, by sprawa nie ucichła i by w końcu poznać prawdę o tym, co stało się z moim dzieckiem – mówiła reporterowi "Faktu" mama Iwony.
Mama Iwony zaznaczyła, że cieszy ją ciągły szum wokół sprawy córki, bo dzięki temu jest "solą w oku sprawców i śledczych", ale nie zgadza się na pomówienia.
Apeluję do wszystkich dziennikarzy o weryfikowanie informacji w rzetelny sposób – dodała.
Mama Iwony Wieczorek: "Według niektórych nie mam prawa w ogóle żyć"
Pani Iwona w najnowszym wywiadzie wyznała również, że zauważyła już zmianę w podejściu policji do zaginięć i ma nadzieję, że liczba rodzin, które zmagają się z tym, co ona, będzie maleć. Nikomu nie życzy takiej tragedii, jaką jest niewiedza, co się stało z własnym dzieckiem. A do tego dochodzą jeszcze krytyczne komentarze ze strony ludzi, którzy nie mają pojęcia, jakie to uczucie.
Jestem rozliczana z każdego ruchu, gestu, uśmiechu czy braku łez. Nie mam prawa pojechać na urlop czy grilla do rodziny, nie mogę założyć kolorowej sukienki. Według niektórych nie mam prawa w ogóle żyć, a jeśli już to powinnam chodzić w worku pokutnym, a ja mam dla kogo żyć, bo mam jeszcze jedną córkę, męża, rodzeństwo i rodziców – wypowiedziała się odważnie Iwona Główczyńska
Podkreśliła, że płaci bardzo wysoką cenę za zderzanie się z niewybrednymi wpisami, które mają wpływ nie tylko na jej zdrowie psychiczne.
Ludzie nie odróżniają krytyki czy opinii, do której każdy ma oczywiście prawo, od zwykłego hejtu i wiadra pomyj wylewających się na mnie. Tworzą zmyślone historie, wątki, dopisują mi sytuacje z życia, które nigdy nie miały miejsca – podkreśliła mama Iwony.
Iwona Główczyńska wypowiada walkę hejterom
Iwona Główczyńska mówiła też o tym, że w sieci mnóstwo jest fałszywych kont, których właściciele czują się bezkarni. Publikują filmy, które oczerniają ją i jej rodzinę. Oskarżają matkę Wieczorek o udział w zaginięciu jej córki lub krycie sprawcy…
To, że ktoś pisze z fałszywego konta, nie sprawia, że nie dowiem się, kim jest. Udało się ustalić już personalia kilku takich osób i konsekwencje będą wyciągane w swoim czasie. Nie jestem w stanie śledzić wszystkich wpisów w przestrzeni publicznej, ale pomaga mi gros dobrych ludzi, którzy bronią mnie i mojej rodziny, podsyłają mi te treści, za co im bardzo dziękuję. Na razie wszystko zbieram i przekazuję prawnikom – powiedziała "Faktowi" mama Iwony.
Osoby, które wysyłały jej przerażające SMS-y na temat Iwony, już zostały namierzone. Każdorazowo informowana była policja i śledczy z Archiwum X.