Ola Janowicz w marcu, jako pierwsza w Polsce, otrzymała zgodę ministerstwa na refundację leczenia medyczną marihuaną. Kiedy miała pięć miesięcy okazało się, że cierpi na zespół Westa, ciężki przypadek padaczki lekoopornej. Od tamtej pory rodzice walczyli z lekarzami i państwem, by dziewczynka mogła przyjmować leki na bazie leczniczej marihuany. Matka podkreślała, że nie zdecydowała się na nielegalny import leku, bo bała się konsekwencji prawnych i tego, że sama trafi do więzienia, a Ola zostanie jej odebrana. Czekanie na legalne otrzymanie leku w Polsce niestety doprowadziło dziewczynkę do śmierci. Mama Oli wciąż jednak walczy o to, by chorzy mieli dostęp do tego typu leków.
Oleńka dostawała pięć leków na raz jednocześnie. Była leczona wszelkimi możliwymi sposobami, medycyną chińską, homeopatią, łapałam się wszystkiego. Niestety nic nie pomagało. Trafiliśmy do doktora Bochańskiego. Leczył ją olejami z konopi siewnych, na tamtą chwilę nikt o tym nic nie wiedział. Było to niesprawdzone. Zauważyłam, że natychmiast była poprawa, mniej ataków padaczki. Kupiłam to w Holandii, to coś pomogło. To było niesamowite. Terapia THC była wymagana, bo leczenie olejami nie było wystarczające.
Przypomnijmy: Matka zmarłej 4-latki: "Żadnym rozwiązaniem nie jest psychoterapia i leczenie farmakologiczne. Na żałobę nie ma lekarstwa"
Matka zmarłej 4-latki: "Jest mnóstwo chorób, na które medyczna marihuana pomaga"