Co najmniej 58 osób zginęło w prawdopodobnym ataku chemicznym w prowincji Idlib na północnym zachodzie Syrii. Wśród ofiar jest także wiele dzieci. Rannych zostało ponad 150 osób.
Syryjskie Obserwatorium Praw Człowieka podało, że za ataku na miejscowość Chan Szajchun w kontrolowaną przez syryjskich rebeliantów dokonały prawdopodobnie syryjskie lub rosyjskie samoloty z użyciem broni chemicznej. Rozpyliły silnie toksyczny gaz sarin, stosowany jako bojowy środek trujący, który wnika do organizmu przez drogi oddechowe i skórę. Syryjska armia zaprzeczyła jednak, że stosowała broń chemiczną.
Syryjska opozycja oskarżyła o atak reżim prezydenta Baszara el-Asada i zaapelowała do Rady Bezpieczeństwa ONZ o zwołanie pilnego posiedzenia i wszczęcie dochodzenia w tej sprawie.
Źródło w syryjskiej armii oświadczyło we wtorek, że wojsko "nie stosuje, ani nie stosowało" broni chemicznej w przeszłości. Rząd w Damaszku wielokrotnie zaprzeczał, by podległe mu oddziały używały tego rodzaju broni.
Zobacz też: W Syrii doszło do ataku chemicznego! "Co najmniej 35 osób zginęło w nalocie. Wśród ofiar są dzieci"
Źródło: STORYFUL/x-news