Smolasty jest obecnie u szczytu kariery. Tylko w zeszłym roku wydał aż trzy single, które uzyskały status platynowych i diamentowych. Nic więc dziwnego, że organizatorzy biją się o jego udział w swoich imprezach, przez co grafik rapera dosłownie pęka w szwach.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
O niesławnym koncercie Smolastego w Nysie mówi prawie cała Polska. Zmęczony trasą koncertową artysta został wygwizdany przez publiczność, kiedy chciał w połowie przerwać swój występ odbywający się w ramach Festiwalu Ognia i Wody. Co więcej, gwiazdor dotarł na miejsce z ponad dwugodzinnym opóźnieniem. Swoją niedyspozycyję muzyk próbował tłumaczyć faktem, że zagrał już tego dnia jeden koncert.
O głośnej aferze w rozmowie z Pudelkiem zgodziła się porozmawiać Mandaryna podczas środowej konferencji prasowej programu "Azja Express", który w najbliższą sobotę wraca na antenę z nową edycją. W rozmowie z Simoną Stolicką autorka hitu "Ev'ry Night" postanowiła stanąć w obronie powszechnie krytykowanego artysty, dochodząc do wniosku, że skoro 29-latek nie dokończył nyskiego koncertu, widocznie musiał mieć ku temu dobry powód.
To zawsze ma dwa dna - oceniła. To nie jest takie zero-jedynkowe, że mu się nie chciało i nie chciał wyjść. Nie wydaje mi się, żeby jakikolwiek artysta nie uszanował w ten sposób fanów. Ja nie wiem, czy on był chory, czy się bardzo źle czuł. Nie chciałabym go oceniać w żaden sposób. Myślę, że jeżeli taka sytuacja miała miejsce, to na pewno był jakiś powód. Nie wydaje mi się, że Smolasty nie uszanował swoich fanów, dlatego nie będę go oceniać. Mam nadzieję, że to się jakoś rozwiąże, żeby wszyscy byli zadowoleni, a żeby fajni dalej słuchali jego muzy i kupowali płyty.
W dalszej rozmowie Mandaryna opowiedziała o swoich doświadczeniach z intensywnym koncertowaniem, gdy na początku lat dwutysięcznych była u szczytu popularności. Była żona Michała Wiśniewskiego nie ukrywa, że momentami bywało ciężko. Korzystając z okazji celebrytka przytoczyła zabawną anegdotę z przeszłości.
Miałam lekki amok, a w zasadzie nie lekki, taki właśnie o którym tu mówimy, że na przykład byłam w Białej Podlaskiej a krzyczałam do tłumu: "Jak się bawicie Bielsko Biała". Ale po dziesiątym razie oni zaczęli krzyczeć nazwę swojego miasta. Ale było miło, wesoło. Oczywiście było zmęczenie, dlatego że jak ten sukces spada jak grom z jasnego nieba, każdy chce czerpać z tego jak najwięcej. Dużo graliśmy, ale nigdy nie graliśmy ponad moje siły. Znam swój organizm i wiem, kiedy jest za dużo. Ale ja też mam kochanych fanów, bo oni mi wiele wybaczają - podsumowała.
Udzieliła dyplomatycznej odpowiedzi?