Temu związkowi stuknęło właśnie 2,5 roku. Na początku 2010 roku, po wyśmianym w sieci medialnym "związku" z "księciem", Mandaryna zaczęła spotykać się z fotografem, Wojciechem Bąkowiczem. Była żona Michała Wiśniewskiego marzy podobno, żeby urodzić mu dziecko. Zobaczcie, jak pozowali razem do zdjęć na imprezie Vivy.
Myślicie, że Marta ma jeszcze szanse wrócić do show biznesu? Przedwczoraj zaprezentowała swoją nową fryzurę na koncercie Madonny:
Mandaryna najładniejsza z żon Michała.Życzę jej szczęścia z całego serca i zdrówka bo przecież ma cukrzycę.
gość
12 lat temu
Nie wygkąda źle. Obu jej się udało!
gość
12 lat temu
ja pierdziele co za ludzie tu pisza tylko obrazacie i nic wiecej niech kazdy na sibie popatrzy czy wy wszyscy idealni jestescie !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
gość
12 lat temu
faktycznie jaki babochłop z niej się zrobił
gość
12 lat temu
Nowenna Pompejańska jest czymś cudownym co dostałam od życia. Dzięki ukochanej Mateńce moja mama, która jest bardzo ciężko chora – żyje! Oto nasza historia: w kwietniu 2009 roku okropna diagnoza – rak szyjki macicy. Lekarze nie dają praktycznie żadnych szans. Choroba jest tak zaawansowana, że operacja nie ma żadnego sensu. Jedak ze względu na młody wiek mamy (40 lat) lekarze postanawiają zaryzykować, a my czekamy na cud. Po operacji seria naświetlań i chemii. W sierpniu 2009 roku wybrałam się na pielgrzymkę do Częstochowy, w intencji uzdrowienia mamy. I oto staje się cud! Mama ma się świetnie dochodzi do zdrowia, a do mnie dochodzi, że to właśnie dzięki opiece Matki Boskiej sprawy się tak świetnie mają. Za jakiś czas mama niestety powoli „opada z sił”, i tak w sierpniu 2010 roku kolejna tragiczna diagnoza. Rak płuc. Typowy dla palacza. Nieoperacyjny. Najgorszy z możliwych. Bardzo agresywny. Lekarze dają jej od 3 do 6 miesięcy życia. Ale ja nie tracę nadziei. Intensywnie się modlę, i WIERZĘ OGROMNIE WIERZĘ że będzie dobrze… Mama dopiero w listopadzie dostaje chemię, znosi ją różnie, ale jest z nami. Choroba przestaje się rozwijać. Daje nam odetchnąć „na chwilę”. W sierpniu 2011 znowu zaczynamy chemioterapię. W jej trakcie w moim życiu pojawia się Ukochana Mateńka z Pompejów. Z „pomocą” mamy odmawiam pierwszy raz nowennę. Cudowną modlitwę. Cudowną zarówno pod względem jej „nie odparcia”, jak i wewnętrznych przeżyć. Z chorobą walczymy już 2 lata. Z powodzeniem. Mama ogólnie ma się dobrze. Żyje normalnie. Jest szczęśliwa. Leczenie chemią przechodzi bardzo dobrze. Dzisiaj przechodzi czwarty raz chemię. Jestem pewna, że będzie żyć jeszcze wiele lat dzięki Naszej Ukochanej Mateńce, i dzięki ogromnej wierze w powodzenie nowenny. NIGDY NIE TRAĆ BRACIE/SIOSTRO NADZIEI. DLA MATKI BOSKIEJ NIE MA RZECZY NIE MOŻLIWYCH! ZAUFAJ A ONA CIĘ WYSŁUCHA…
NAJNOWSZE KOMENTARZE (27)
601Zj0 lzgmr...
12 lat temu
601Zj0 lzgmrdpixfkr
peycPY hoqpg...
12 lat temu
peycPY hoqpgweupftz
gość
12 lat temu
HUJOMOROSROLO
gość
12 lat temu
jest cudna sexi i z*******a
gość
12 lat temu
Rejestrując się z poniższego linku masz okazję wygrać fantastyczne rzeczy (RTV/AGD/biżuteria) na amerykańskich aukcjach groszowych! Wprowadzając do programu zeekler.com mam obowiązek obdarować Cię darmowymi bidami, którymi można wylicytować przeróżne rzeczy typu: laptopy, zegarki, tablety, konsole psp, gitary, lustrzanki, ekspresy do kawy itp. Nic nie tracąc możesz sporo zyskać. Licytowanie na aukcjach jest bajecznie proste.
http://www.got20seconds.com/prometeusz/Cst.aspx
gość
12 lat temu
fajna jest
gość
12 lat temu
Nowenna Pompejańska jest czymś cudownym co dostałam od życia. Dzięki ukochanej Mateńce moja mama, która jest bardzo ciężko chora – żyje! Oto nasza historia: w kwietniu 2009 roku okropna diagnoza – rak szyjki macicy. Lekarze nie dają praktycznie żadnych szans. Choroba jest tak zaawansowana, że operacja nie ma żadnego sensu. Jedak ze względu na młody wiek mamy (40 lat) lekarze postanawiają zaryzykować, a my czekamy na cud. Po operacji seria naświetlań i chemii. W sierpniu 2009 roku wybrałam się na pielgrzymkę do Częstochowy, w intencji uzdrowienia mamy. I oto staje się cud! Mama ma się świetnie dochodzi do zdrowia, a do mnie dochodzi, że to właśnie dzięki opiece Matki Boskiej sprawy się tak świetnie mają. Za jakiś czas mama niestety powoli „opada z sił”, i tak w sierpniu 2010 roku kolejna tragiczna diagnoza. Rak płuc. Typowy dla palacza. Nieoperacyjny. Najgorszy z możliwych. Bardzo agresywny. Lekarze dają jej od 3 do 6 miesięcy życia. Ale ja nie tracę nadziei. Intensywnie się modlę, i WIERZĘ OGROMNIE WIERZĘ że będzie dobrze… Mama dopiero w listopadzie dostaje chemię, znosi ją różnie, ale jest z nami. Choroba przestaje się rozwijać. Daje nam odetchnąć „na chwilę”. W sierpniu 2011 znowu zaczynamy chemioterapię. W jej trakcie w moim życiu pojawia się Ukochana Mateńka z Pompejów. Z „pomocą” mamy odmawiam pierwszy raz nowennę. Cudowną modlitwę. Cudowną zarówno pod względem jej „nie odparcia”, jak i wewnętrznych przeżyć. Z chorobą walczymy już 2 lata. Z powodzeniem. Mama ogólnie ma się dobrze. Żyje normalnie. Jest szczęśliwa. Leczenie chemią przechodzi bardzo dobrze. Dzisiaj przechodzi czwarty raz chemię. Jestem pewna, że będzie żyć jeszcze wiele lat dzięki Naszej Ukochanej Mateńce, i dzięki ogromnej wierze w powodzenie nowenny. NIGDY NIE TRAĆ BRACIE/SIOSTRO NADZIEI. DLA MATKI BOSKIEJ NIE MA RZECZY NIE MOŻLIWYCH! ZAUFAJ A ONA CIĘ WYSŁUCHA…
gość
12 lat temu
ona zawsze byla fajna
gość
12 lat temu
ja pierdziele co za ludzie tu pisza tylko obrazacie i nic wiecej niech kazdy na sibie popatrzy czy wy wszyscy idealni jestescie !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!