Trwający siedem lat (z przerwami) związek Miśka Koterskiego i Marceli Leszczak to emocjonalny rollercoaster. Aż trudno zliczyć to, ile razy rodzice 5-letniego Fryderka rozstawali się w atmosferze skandalu, by chwilę później migdalić się znów na ściankach i rozprawiać o swojej miłości na kanapach śniadaniówek. Na dziś dzień ich uczucie kwitnie i nie wyobrażają sobie życia bez siebie.
Receptą na udany związek okazała się dla nich terapia dla par, życie na dwa mieszkania, a także regularne wojaże po całym globie. Nowy rok narzeczeni przywitali na Bahamach, gdzie w końcu mogli oddać się błogiemu lenistwu na plaży. Marcela nie omieszkała naturalnie poprosić przyszłego męża, żeby pstryknął jej kilka fotek, jak wije się na plaży z kubkiem kawy w ręku.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Misiek Koterski i Marcela Leszczak zatrzymani przez policję w środku nocy
Zanim się obejrzeli, upojne wakacje na karaibskiej wyspie dobiegły końca, a rodzinka musiała spakować manatki i ruszyć na lotnisko, skąd samolot zabrał ich z powrotem na Florydę. Niestety, powrót do Miami nie obył się bez niespodzianek. Po wynajęciu auta, którym chcieli przetransportować się z Miami do Key West, celebryci na własnej skórze przekonali się, że łamanie przepisów drogowych jest za oceanem surowo egzekwowane.
Jesteśmy już na Key West! - napisała Marcela. Z małymi przygodami, bo chyba nam walnęło zdjęcie. W sumie nie wiemy, bo z góry na każdym pasie są radary i od tyłu robią zdjęcia (z przodu nie ma rejestracji na samochodach).
Na tym się nie skończyło. Zanim para globtroterów zdążyła się obejrzeć, ich auto zostało w środku nocy zatrzymane przez drogówkę. Powód? Misiek stracił czujność i przekroczył dopuszczalny limit prędkości o prawie 30 kilometrów. Co gorsza, Marcela i mały Fryderyk zostali bezceremonialnie wyrwani z objęć Morfeusza.
Zatrzymała nas też policja - poskarżyła się celebrytka. Słyszycie, jak wzdycha Misiek. Wybudziło mnie i Frysia ze słodkiego snu. Przekroczyliśmy 18 mil.
Nad ranem celebrytka poskarżyła się, że interwencja policji opóźniła wyczekiwany powrót do hotelu. Przybliżyła też internautom, jak wygląda sprawa jeżdżenia po florydzkich bezdrożach nieprzepisowo, dodając, że na łonie ojczyzny łamanie kodeksu drogowego bez ponoszenia konsekwencji przychodzi dużo łatwiej.
Dojechaliśmy do hotelu przed 3 w nocy. "Sheriff" co kilka mil, nie tak jak w Polsce, że dostajesz mandat i jedziesz dalej spokojnie. Tu policja jest nie do zauważenia, mają wyłączone światła i poukrywane w trawie - ostrzegła.
Teraz będą ostrożniejsi na drodze?