Sprawiedliwości nareszcie stanie się zadość. Jak przypomina dziennik "Fakt", już w najbliższą środę 11 maja o godzinie 10:00 w Sądzie Okręgowym w Kaliszu ma zapaść wyrok w głośnej sprawie tak zwanej karuzeli vatowskiej. W stan oskarżenia postawiono 18 osób pochodzących z Polski, Białorusi, Ukrainy i Litwy. Wszyscy, z wyjątkiem jednej osoby, zostali oskarżeni o oszukanie Skarbu Państwa i działalność w ramach zorganizowanej grupy przestępczej. Tę jedną wspomnianą osobą jest Marcelina Zawadzka.
Już przed dwoma laty media informowały, że Marcelinie postawiono zarzuty uszczuplenia podatku, fałszerstwa faktur oraz prania brudnych pieniędzy, z czego do dwóch pierwszych już wcześniej się przyznała. Utrzymuje jednak, że nie brała udziału w praniu brudnych pieniędzy. Za takie czyny Zawadzkiej może grozić nawet do 8 lat pozbawienia wolności. W przypadku skazania celebrytki sąd może jednak uznać za okoliczność łagodzącą fakt przyznania się do winy.
W rozmowie z serwisem Na Temat z 2020 roku ówczesna prowadząca "Pytanie na Śniadanie" stwierdziła, że poczuła się "podwójnie oszukana". Najpierw miał ją okłamać nieuczciwy kontrahent. Następnie zaś księgowy, który niedoszłą transakcję uwzględnił ponoć w rachunkach.
Ja osobiście tymi rozliczeniami się nie zajmowałam, bo się po prostu na tym nie znam. Dlatego zatrudniłam firmę księgową. Efekt jest jednak taki, że formalnie mi też przedstawiono zarzuty - mówiła Zawadzka.
Według zgromadzonego materiału dowodowego osoby działające w ramach mafii vatowskiej miały poprzez upozorowany obrót żywnością oraz złotem wyłudzić ze Skarbu Państwa nawet kilkadziesiąt milionów złotych. Ze względu na liczbę oskarżonych przewiduje się, że ogłoszenie wyroku w najbliższą środę może potrwać wiele, wiele godzin.
Jakiego finału sprawy się spodziewacie?