Marcin Bosak to jeden z tych aktorów, którzy wolą zdobywać rozpoznawalność rozlicznymi rolami, a nie intymnymi wyznaniami w poczytnych pismach. Mimo tego niedawno znalazł się w samym centrum medialnego zamieszania, a wszystko przez doniesienia o małżeńskim kryzysie z Marią Dębską. Mówiło się, że aktor już złożył pozew rozwodowy i chce w ten sposób zamknąć "trudny rozdział" w życiu.
Choć wspomniane doniesienia sprawiły, że życie prywatne Marcina Bosaka stało się obiektem zainteresowania portali plotkarskich, to na co dzień aktor raczej nie zabiega o ich uwagę. Z tego powodu o jego sytuacji osobistej wiadomo stosunkowo niewiele, ale zdarza mu się czasem uchylić rąbka tajemnicy. Jakiś czas temu wyszło na jaw, że Bosak zmagał się z nowotworem rdzenia kręgowego.
Przypomnijmy: Marcin Bosak walczył z NOWOTWOREM: "Uśmiecham się do siebie, dziękując za to, że tu jestem"
Teraz natomiast Marcin poruszył inną istotną kwestię, a mianowicie dotyczącą jego samopoczucia psychicznego. Na łamach magazynu edukacyjnego "Twarze depresji" ukazał się właśnie obszerny wywiad, którego aktor udzielił jako jedna z twarzy kampanii "Twarze depresji. Nie oceniam. Akceptuję". Okazuje się bowiem, że Bosak sam padł ofiarą podstępnej choroby, jaką jest depresja. Annie Morawskiej-Borowiec wyznał, że w porę poprosił o pomoc.
Depresja wciąż wiąże się z wieloma stereotypami i często jest postrzegana jako oznaka słabości, a do słabości nie lubimy się przyznawać. Szczególnie teraz, kiedy świat kreowany przez media społecznościowe jest bez skazy, jest kolorowy i zawsze sexy. Podczas terapii uczę się, że potrafić powiedzieć: "Nie jestem idealny" i "nie daję sobie z czymś rady", to oznaka siły, a nie słabości. Kiedy w końcu uznałem, że tak jest, co nie było łatwe, poczułem się gotowy na to, żeby poprosić o pomoc - wspomina.
Bosak twierdzi, że pierwsze oznaki depresji pojawiły się u niego trzy lata temu. Niestety ostatnie zmiany, w tym panosząca się po świecie pandemia koronawirusa, wcale nie poprawiły jego samopoczucia.
Wydaje mi się, że pierwszy epizod depresyjny nastąpił trzy lata temu. Na mój stan miały wpływ wydarzenia w życiu osobistym, a później pandemia. Pierwszy lockdown nie zrujnował mnie psychicznie, wręcz przeciwnie, ale już kolejny, który miał miejsce jesienią i zimą, niestety wywarł na mnie tak silne piętno, że pojawił się ponownie epizod depresyjny. Był silniejszy niż pierwszy. Wtedy zmieniłem leczenie. Połączenie farmakoterapii i psychoterapii ponownie poskutkowało i teraz na szczęście czuję się dobrze - mówi dziś Marcin.
Aktor zwraca też uwagę na problem stereotypowego postrzegania depresji u mężczyzn, który dla wielu z nich kończy się tragicznie. Jednocześnie Bosak wrócił pamięcią do druzgocącej diagnozy, która także nie pozostała obojętna dla jego stanu psychicznego.
Wydaje mi się, że wychowując się i dorastając w patriarchalnym schemacie, który jest tak popularny w naszej kulturze, miałem wdrukowany w głowie obraz mężczyzny, który radzi sobie ze wszystkim sam. I na tym polega jego siła. Jest oparciem dla innych. Natomiast nie mówi o swoich problemach, bo potrafi sam się z nimi zmierzyć i bez niczyjej pomocy je rozwiązać. Taka postawa zepchnęła mnie w stronę samotności. Myślę, że początki mojej depresji mogły mieć miejsce kilka albo nawet kilkanaście lat temu. Dziesięć lat temu przeszedłem poważną operację neurochirurgiczną. Miałem bardzo rozległego guza rdzenia kręgowego. Kilka lat jeździłem po całej Polsce i nikt nie chciał mnie operować. Kilkakrotnie usłyszałem od wybitnych specjalistów, że w niektórych przypadkach medycyna jest bezradna. (...) Nie powiedziałem [o chorobie - przyp.red.] mojej ówczesnej partnerce, która była w ciąży. Nie powiedziałem rodzinie, by nie żyli w lęku o mnie. Nie powiedziałem żadnemu z pracodawców z lęku przed utratą pracy. Niestety walka z nowotworem w pojedynkę okazała się ponad moje siły - wyznał smutno.
Marcin opisał też objawy, z którymi przyszło mu się zmagać.
Wielokrotnie nie podejmowałem próby, by zrobić cokolwiek, bo uważałem, że to się nie uda. Straciłem poczucie i świadomość celu. Cyklicznie budziłem się w środku nocy z poczuciem niepokoju, który nie pozwalał zasnąć do rana. Miałem takie myśli... Nie wiem, czy to były myśli samobójcze... Na pewno myślałem o sobie bardzo źle. Miałem obniżoną samoocenę. Były takie chwile, gdy myślałem, że łatwiej byłoby mi nie być, niż się zmagać z tym, co się ze mną działo - zdradza.
Dziś, dzięki własnej determinacji i pomocy specjalistów, aktor na szczęście wrócił do formy. Choć z początku miał obawy, to okazało się, że jego położenie rozumie wiele osób z branży. Po prostu nie mówi się o tym głośno.
Może nie konkretnie o depresji, ale na pewno wiele osób ośmiela się mówić o tym, że było u psychiatry. W momencie, kiedy zacząłem się otwierać przed znajomymi i otwarcie o tym mówić, okazało się, że bardzo wiele moich koleżanek i kolegów też bierze "antydepresanty". Mówią o obniżonym nastroju. Żeby poczuć się stabilnie, sięgają po lek. (...) Uważam, że artyści powinni regularnie korzystać z pomocy psychologicznej, żeby umieć poradzić sobie z presją ocen. Myślę, że zasadne byłoby zadbanie o zdrowie studentów uczelni artystycznych, dodając do ich grafiku zajęć spotkania z psychologiem. Nie spotkałem się z taką opieką. Dziwi mnie to o tyle, że uczy nas się skomplikowanych procesów "wchodzenia w rolę", natomiast nikt nie daje narzędzi do "wychodzenia" z niej - podsumował.
Pudelek życzy dużo siły i wytrwałości.
Gdzie szukać pomocy?
Jeśli znajdujesz się w trudnej sytuacji i chcesz porozmawiać z psychologiem, dzwoń pod bezpłatny numer 116 123 lub 22 484 88 01. Listę miejsc, w których możesz szukać pomocy, znajdziesz też TUTAJ.
W Pudelek Podcast przyjrzymy się teoriom spiskowym o polskich celebrytach krążących w internecie!