W poniedziałek informowaliśmy o niepokojącym zdarzeniu z udziałem Doroty Gardias. Pogodynka nie tylko używała telefonu podczas prowadzenia samochodu, ale na dodatek nagrała córkę, która nie miała zapiętych pasów i trzymała stopy na desce rozdzielczej w czasie jazdy. Wisienką na torcie był z kolei fakt, że sama pochwaliła się tym faktem publicznie na Instastories.
Nie trzeba chyba tłumaczyć, że nieodpowiedzialne zachowanie Doroty Gardias mogło się skończyć tragedią. Komentujący nie szczędzili jej słów krytyki, a sama zainteresowana ostatecznie wydała oświadczenie, w którym przeprosiła za swoje zachowanie. Co prawda tłumaczyła się ekscytacją na myśl o wakacjach, ale obserwujący docenili jej skruchę.
Z całą mocą przyznaję, że popełniłam wczoraj głupotę, a na myśl o jej konsekwencjach, które mogły nastąpić, aż robi mi się słabo. Człowiek jest czasem taki bezmyślny, tak zaaferowany, taki zmęczony i w konsekwencji... głupi - pisała w obszernej odezwie.
Marcin Gortat tłumaczy nieodpowiedzialne zachowanie Doroty Gardias?
Wydawałoby się, że chwila refleksji, publiczne przeprosiny i obietnica poprawy dostatecznie świadczą o winie pogodynki. W końcu nikt chyba nie zaprzeczy, że o tragedię na drodze nietrudno, a zachowanie Doroty było po prostu lekkomyślne. Nieoczekiwanie do sprawy postanowił się jednak włączyć Marcin Gortat, który, zamiast pomóc Gardias ugasić medialny pożar, jedynie podsycił ten ogień.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Marcin też postanowił zabrać głos pod postem Doroty, jednak nie skrytykował wprost jej zachowania. Co więcej, usiłował przekonywać, że nie tylko ona tak robi, ale po prostu to ją na tym przyłapano, a komentujący wcale nie są lepsi. Nie wiemy, jak miałoby to pomóc pogodynce w obecnej sytuacji, ale taka teoria raczej nie świadczyłaby dobrze o bezpieczeństwie na polskich drogach...
Myślę, że wielu z nas tak robi, jeżdżąc autem, tylko nie zostaliśmy jeszcze złapani. Nawet ci komentujący... - napisał Gortat.
Internauci - a szczególnie inni kierowcy - nie przyznają się jednak do równie lekkomyślnego zachowania. Marcina z kolei oskarżają o próbę tłumaczenia nagannego postępowania Doroty i spłycanie poważnego problemu, jakim jest przestrzeganie przepisów i zasad bezpieczeństwa. Pozostaje więc mieć nadzieję, że Marcin nie bazował tej opinii na własnych doświadczeniach...
Dorota Gardias w ogniu krytyki
Warto wspomnieć, że na razie nikt inni nie zdecydował się bronić zachowania Doroty. W rozmowie z Wirtualną Polską odcina się od niej nawet firma, którą oznaczyła w feralnym Instastories. Jej wyczyny za kółkiem określono mianem "nieakceptowanych".
Pani Dorota Gardias nie jest, ani w momencie nagrywania materiału nie była związana umową o współpracy z Mercedes-Benz Polska. (...) W żaden sposób nie podpisujemy się pod zachowaniami zaprezentowanymi w filmie, one są absolutnie nieakceptowalne. Trudno mówić o zerwaniu współpracy z Dorotą Gardias, bo nie mieliśmy podpisanej z nią żadnej umowy reklamowej. Na tego typu promocję się nie zgadzamy, co oznacza, że nie będziemy współpracowali w przyszłości z Dorotą Gardias - przekazano.