Gale freak-fightowe od dawna budzą mnóstwo negatywnych emocji. W głównej mierze pato-celebryci mają okazję mierzyć się w oktagonie, a ich pojedynki są przeplatane nielicznymi starciami profesjonalnych sportowców. Wszystko to odbywa się przy otoczce patologicznych konferencji, na których padają wulgaryzmy, a oprócz tego często dochodzi do rękoczynów.
Z końcem sierpnia odbyła się 22 odsłona gali Fame MMA. Tym razem wydarzenie miało miejsce na Stadionie Narodowym, gdzie zjawiła się wielotysięczna publiczność. W tym gronie znalazł się między innymi Marcin Gortat, który miał kibicować Tomaszowi Adamkowi. Nie wytrwał jednak do jego walki.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Marcin Gortat wyszedł z ostatniej gali Fame MMA
W walce wieczoru na Fame MMA 22 zwyciężył Tomasz "Góral" Adamek, który zmierzył się z Kasjuszem "Don Kasjo" Życińskim. Niestety, tego pojedynku nie doczekał Marcin Gortat, który opuścił Stadion Narodowy po niespełna godzinie. W rozmowie z Przeglądem Sportowym Onetu ostro podsumował wydarzenie.
To nie jest sport, tylko jeden wielki biznes. Byłem na tej gali i wyszedłem po 45 minutach bardzo zniesmaczony, zdziwiony i smutny z wielu powodów, o których nie chcę teraz mówić. Rozumiem decyzję Tomka Adamka o uczestnictwie w czymś takim. Jeżeli na stole są pieniądze porównywalne do gaży za walki mistrzowskie, to rozumiem, że skłania go to do udziału - mówił Marcin Gortat w rozmowie z Przeglądem Sportowym Onetu.
Gortat rozumie, z jakiego powodu Adamek zgodził się na walkę podczas tego typu gali. On sam nie mógł znieść towarzystwa pewnych osób, które przebywały wówczas na Narodowym.
Niestety to, co się tam działo, jakie osoby przychodziły na tę galę, to wszystko jest dla mnie przerażające. Co innego KSW, stojące na najwyższym poziomie sportowym, gdzie walczą zawodnicy z całego świata za o wiele mniejsze pieniądze, ale robią to jako sportowcy. To, co się dzieje we freak fightach przeraża i na pewno nie nazywajmy tego sportem - dodał.
Marcin Gortat zaapelował o nieorganizowanie Fame MMA na Narodowym
Marcin Gortat twierdzi, że gale freak fightowe nie mają nic wspólnego ze sportem. Samo oglądanie bójek pato-celebrytów nie powinno być formą rozrywki dla młodych osób.
To nie jest sport, uczciwa i szlachetna rywalizacja. Nie można pozwolić na to, by były to wzorce dla młodego pokolenia. Jeżeli człowiek ma naturalną potrzebę rywalizacji, to musimy stworzyć warunki, by te szlachetne dyscypliny się rozwijały, żeby tam były nakłady finansowe, żeby młodzież była tam przyciągana. Jak się dowiedziałem, że taka gala jest na Stadionie Narodowym, to poprosiłem, żeby to było ostatnie takie wydarzenie tam. To jest miejsce święte, a nie takie, w którym jeden człowiek drugiemu kolanem rozbija nos. Jako że ten obiekt mi podlega, nie chcę, żeby tam odbywały się tego typu przedsięwzięcia. To jest moja prośba do zarządzających stadionem. To może jest gala dochodowa, ale to nie o to chodzi - stwierdził Marcin Gortat.