Marcin Hakiel bez wątpienia bardzo przeżył zakończenie wieloletniego małżeństwa z Katarzyną Cichopek. Choć oboje zapewniali, że nie mają zamiaru drążyć sprawy, a szczegóły rozstania planują trzymać z dala od poczytnych mediów, to tancerz najwyraźniej patrzy na to wszystko nieco inaczej.
Jeszcze niedawno bardzo głośno było o wywiadzie Marcina Hakiela w "Mieście kobiet", gdzie opowiedział Aleksandrze Kwaśniewskiej o szczegółach rozstania z Katarzyną Cichopek. To tam padły słynne już słowa o "wolności, która ma imię", a tancerz musiał potem odpierać głosy krytyki, w tym od znajomych z branży.
Po wspomnianym wyznaniu uaktywniła się m.in. Aleksandra Domańska, która publicznie kazała Hakielowi "dorosnąć", a Kwaśniewska musiała się tłumaczyć, że wcale go za język nie ciągnęła. Choć głos Domańskiej przebił się oczywiście w medialnej przestrzeni nieco mocniej, to podobnych komentarzy jest w sieci na pęczki.
Teraz Marcin postanowił odnieść się do licznych wpisów, w których zarzucano mu, że pierze brudy publicznie, a Aleksandra Kwaśniewska jest w tej sytuacji "hieną roku". Jak twierdzi, to on podjął decyzję o udzieleniu wywiadu w "Mieście kobiet", a słowa, które tam padły, były przez niego wcześniej przemyślane.
Podobno ktoś coś ma do Aleksandry Kwaśniewskiej i mojego wywiadu w TVN Style... Ja podjąłem decyzję o udzieleniu tego wywiadu, powiedziałem tyle, ile uznałem za stosowne - podkreślił.
Jednocześnie Hakiel zachęcił nieprzekonanych do wyłonienia się zza ekranów i "bezpośredniego kontaktu", a na koniec zapewnił jeszcze, że wszystko, co dotąd powiedział, to prawda i nic tego nie zmieni.
Jeśli ktoś ma z tym problem, zapraszam do bezpośredniego kontaktu. #PrawdaJestTylkoJedna - skwitował.
Wytłumaczył się?