W sobotę Marcin Hakiel i Dominika Serowska pojawili się w programie TVN 7 "Mówię wam". Po opuszczeniu przez parę planu zdjęciowego doszło do niebezpiecznego incydentu. Jak podaje "Fakt", gdy 41-latek po wyjściu ze studia odprowadzał swoją ciężarną ukochaną, napastnik uderzył go ciężką torbą w głowę, trafiając w skroń. Mężczyzna próbował uciec, ale ochrona TVN zdołała go dogonić. Chociaż sytuacja była poważna, informator tabloidu przekazał, że tancerz nie wydawał się mocno zdenerwowany. Napastnik miał stwierdzić, że Hakiel go obraził, jednakże świadkowie wydarzenia zdecydowanie zaprzeczyli tym oskarżeniom, potwierdzając niewinność Marcina.
Złożyłem zeznania na komendzie policji i pojechaliśmy z Dominiką do domu - przekazał "Faktowi" Hakiel.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Marcin Hakiel został zaatakowany na ulicy po wizycie w programie TVN 7
Nieco więcej na temat niepokojącego zdarzenia z sobotniego popołudnia tancerz opowiedział w rozmowie z "Super Expressem". Według tabloidu, napastnik Hakiela został schwytany w okolicach ulicy Kruczej. Tancerz rzekomo nie zamierzał początkowo wzywać policji. Służby pojawiły się szybko na miejscu, choć nie jest pewne, czy wezwał je sam poszkodowany, czy może jeden ze świadków zdarzenia.
Miałem dzisiaj nieprzyjemną sytuację pod studiem "Dzień dobry TVN". Przypadkowy przechodzień stwierdził, że mnie uderzy. Złożyłem wyjaśnienia na komisariacie i pojechaliśmy z Dominiką na lody. Czuję się ok, dziękuję - skwitował Hakiel w rozmowie z tabloidem.