Od piątku w Polsce głośno jest na temat zatrzymania popularnego rapera Michała M., przy którym funkcjonariusze policji znaleźli nieco ponad gram marihuany. 21-latek został ostatecznie zwolniony po przedstawieniu mu zarzutów. Prawa strona sceny medialnej nadal ma jednak używanie z faktu, że otwarcie krytykujący ich poczynania "głos młodego pokolenia" został przyłapany na gorącym uczynku i teraz mierzy się z perspektywą odsiadki.
Zobacz: Michał M. zwolniony z aresztu po usłyszeniu ZARZUTÓW! Raper przyznał się do posiadania narkotyków
Pod sensację postanowił podczepić się także popularny twórca podcastów Żurnalista, który jeszcze przed zatrzymaniem rapera przeprowadził rozmowę z jego ojcem, znanym prawnikiem Marcinem Matczakiem. Pan mecenas niezwykle ochoczo dzielił się przed mikrofonem radami na temat tego, jak powinno się odpowiedzialnie wychowywać swoje pociechy, co na tle ostatnich wydarzeń wypada, szczerze powiedziawszy, nieco zabawnie.
Ochrona przed złem, taka, którą wprowadzają rodzice nadopiekuńczy, może przynieść zło - oznajmił prawnik, a po wtrąceniu Żurnalisty, że sam przyznał się do bycia takim ojcem wobec rapera, dodał: Cała historia z Michałem, trochę pokazuje to, że nadopiekuńczość może prowadzić do dwóch efektów. Akurat moim zdaniem w naszym przypadku, w przypadku naszej rodziny, czyli mojej żony i naszego syna, skończyło się nie najgorzej, bo on się potrafił wyrwać z tego klosza nadopiekuńczości. Ale proszę mi wierzyć, że jest cała masa dzieci, które nie potrafią tego zrobić. I one są bardzo grzeczne, nie przeklinają i są posłuszne, pokorne, ale to wcale nie oznacza, że są szczęśliwe, albo że to się wszystko dobrze skończy.
Potrzeba buntu, potrzeba konfrontacji ze światem, konfrontacji ze złem i wygrania walki ze złem jest bardzo głęboką, archetypiczną potrzebą każdego człowieka. Jeżeli my faceta młodego przeprowadzimy aż do trzydziestki, kiedy on cały czas mieszka z mamą, nie potrafi założyć rodziny, wyjść do świata, zarobić na siebie, to coś tutaj jest nie tak - słyszymy w rozmowie Matczaka z Żurnalistą.
Radca prawny następnie stwierdza skromnie, że jego syn stał się na swój sposób symbolem niezależności w Polsce. Nie spodziewał się pewnie jeszcze, jakiego znaczenia owe słowa nabiorą z upływem czasu.
Ja myślę, że ta historia, która nam się przydarzyła, mówię tutaj o historii z Michałem - zupełnie się tego nie spodziewaliśmy. Dla mnie to było takim symbolem tego przejścia od nadopiekuńczości, pokory do symbolu niezależności, do pójścia swoją drogą... Po długich rozmowach uznaliśmy, że warto to pokazać światu w tym sensie, że współcześnie same słowa nie mają już takiej mocy. Osobisty przykład, osobista historia, za którą czają się jakieś słowa, ma większą moc. (...) Staje się większym symbolem.
Fajny z niego tata?