Zbigniew Wodecki zmarł w maju 2017 roku, zostawiając po sobie zrozpaczoną rodzinę i szerokie grono fanów. Zgon fenomenalnego muzyka był niespodziewany: Wodecki kilkanaście dni wcześniej przeszedł planowaną operację wszczepienia bajpasów, jednak po zabiegu doznał udaru mózgu. Był w śpiączce, pojawiło się zapalenie płuc.
Wkład Wodeckiego w polską muzykę jest ogromny. Mimo że dla wielu kojarzy się głównie z kultową już Pszczółką Mają, to ostatnie lata życia upłynęły mu w nimbie sukcesu po wydaniu płyty z zespołem Mitch&Mitch. Nawet po latach od śmierci Wodeckiego inny twórcy sięgają po jego repertuar.
Zrobił tak Marcin Miller z zespołu Boys, dinozaur disco polo, który nagrał właśnie autorską wersję ballady Lubię wracać tam, gdzie byłem.
Od zawsze marzyłem, żeby nagrać jakiś duet ze Zbigniewem Wodeckim, ale nigdy nie miałem śmiałości mu tego powiedzieć – skromnie przyznaje wykonawca hitu Jesteś szalona w rozmowie z Faktem.
Podobno Miller i Wodecki spotkali się kiedyś na jednej imprezie, nieformalnie nazywanej w pewnych kręgach chałturą. Tam Zbigniew Wodecki bardzo pocieszył tytanów disco polo, mówiąc, że liczy się zaangażowanie, a nie ranga imprezy.
Miałem to szczęście razem z nim koncertować. Spotkaliśmy się na chałturze, jak to nazywaliśmy w naszym żargonie. Zbyszek Wodecki przyjechał na taki letni festyn. Było bardzo gorąco. On miał swój oddzielny namiot duży wojskowy, my też. Był stół na trawie - wspomina.
Zbyszek przyszedł do nas w garniturze. My akurat się przebieraliśmy po koncercie i on słyszał jak rozmawiamy o chałturach. Podszedł do nas i powiedział: "Panowie ja coś wam powiem. Czy w robicie to na sto procent?", a my że tak, kochamy to staramy się. Po każdym koncercie mamy mokre ubrania. A Zbyszek Wodecki powiedział, żeby nie przejmować się tym co ludzie mówią. "Jeżeli robicie to, na sto procent, to nie jest chałtura, bo jeśli wkładasz w to całe swoje serce i z takim nastawieniem zawsze wychodź na scenę". Ja to tak mocno zapamiętałem. Więc jeżeli taki autorytet tak do tego podchodził, to znaczy że jak gramy tzw. chałtury, to nie powinniśmy się tego wstydzić, bo my to dla ludzi robimy – czytamy.
Miller ma jeszcze jedno muzyczne marzenie: chciałby kiedyś wystąpić z Depeche Mode.
Myślicie, że David Gahan odezwie się do niego po wysłuchaniu coveru Wodeckiego?