Nie jest tajemnicą, że już jesienią tego roku na antenie TVN pojawi się kolejna edycja 13. edycji Mam Talent i to w dość odświeżonym składzie. W jury zamiast Augustina Egurroli zobaczymy Jana Klimenta, z kolei - wbrew krążącym do niedawna plotkom - miejsce Szymona Hołowni zajmie nie Barbara Kurdej-Szatan, a Michał Kempa, komik i dziennikarz radiowy oraz telewizyjny.
Mimo szczerych chęci Edwarda Miszczaka, aktorka kompletnie nie nadawała się do poprowadzenia programu, a zdjęcia próbne z jej udziałem okazały się "katastrofą".
Teraz kwestię wyboru nowego partnera postanowił skomentować sam Prokop. W obszernym poście dziennikarz wyjawił, że jego zdaniem słabo znany szerszej publiczności stand-uper jest świetnym kandydatem na konferansjera, przy nieco okazji przybliżając swoim fanom jego postać. Wyjawił też, że sam przyczynił się do wyboru Kempy.
Ludzie pytają mnie, co sądzę o nowym współprowadzącym "Mam talent" - zaczął Marcin. Mógłbym tutaj napisać, że sam go przecież wybierałem, więc raczej sądzę dobrze. Mógłbym napisać, że Pan Kempa fajny taki, zabawny, że lubi mówić do ludzi per "pan", nawet jeśli to pani. Że uwielbia staruszki (z wzajemnością), dlatego często można go spotkać pod Halą Mirowską, oraz że mógłby przejąć rodzinną fabrykę brzeszczotów, ale zamiast metalurgicznej łatwizny wolał krew, pot, łzy i ugór świata rozrywki, więc szacunek. Mógłbym napisać, że postawił mi nie jedno, a dwa piwa i do tego nietanie, kraftowe, dla znawców. Ale zamiast tego wszystkiego, po prostu wkleję tutaj to, co napisała jedną z komentujących, wyczerpując temat.
Dla potwierdzenia swoich słów Prokop udostępnił komentarz jednej z internautek, która w humorystycznym tonie opisała, jak może wyglądać spotkanie "starego" i nowego prowadzącego przed kamerami, porównując je do klasycznego, amerykańskiego filmu o detektywach-partnerach.
To będzie, jak w tych hollywoodzkich filmach: ostry gliniarz dostaje nowego partnera po śmierci swojego poprzedniego, który był jego przyjacielem i tak ogólnie uratował mu parę razy życie... a teraz przychodzi młody, wymądrza się, nic nie wie o niczym i twardy nie jest... ale na koniec filmu już jest dobrze, ten stary gliniarz nawet zaczyna mniej pić, bo ten młody ciągle go o coś pyta i staremu zostaje już mało czasu na pesymizm.
Również sam Hołownia puścił wodze fantazji i w komentarzu opisał, jak mogą potoczyć się losy Prokopa i Kempy w programie.
Jeszcze na koniec, przed napisami, temu staremu zjawi się ten poprzedni i powie, że w ogóle to ładnie razem z tym nowym wyglądają i strzelają do wyrzutków tak synchronicznie jak petersburskie baletnice albo pływaczki synchroniczne i będzie im życzył szczęścia na nowej drodze życia, a tamten (stary) się wzruszy, ale ten poprzedni już zniknie, gdyż kamera pokaże, jak odchodzi w promieniach gasnącego dnia na niebiański komisariat. Tak będzie. Potwierdzone info.
Na odpowiedź Propkopa nie trzeba było długo czekać.
I jeszcze w ostatniej scenie temu staremu wypadnie portfel, a kiedy kamera dojedzie do niego na bliskim, okaże się, że pomiędzy kartami kredytowymi, fakturami za paliwo, historyjkami z gumy "Donald" oraz banknotami z łapówek od rodziców dzieci, które miały dostać złoty przycisk, było zdjęcie tego poprzedniego - napisał Marcin Prokop.
Myślicie, że Prokop i Kempa stworzą zgrany duet?