Marcin Prokop, biorąc pod uwagę realia panujące obecnie show biznesie, jest trochę "niedzisiejszy": rzadko mówi o swojej rodzinie, a jeszcze rzadziej pokazuje zdjęcia bliskich. Dlatego każda taka fotografia to mała sensacja dla jego fanów. Żona Marcina Prokopa, Maria Prażuch, pojawiała się z nim na kilku branżowych imprezach, więc tutaj wielkiej tajemnicy nie ma. Wiadomo, że partnerka prezentera zajmuje się jogą, w której doszła do naprawdę wysokiego poziomu. Swoje osiągnięcia pokazuje czasem na Instagramie.
Przypomnijmy: Marcin Prokop żartuje z żony "joginki": "Nie ma nóg i składa się głównie z włosów"
Większą tajemnicę stanowi córka pary, Zosia. Dziewczynka przyszła na świat w 2006 roku, ma już więc 14 lat. Na drugie imię ma Bernadetta i, jak kiedyś opowiadał sam dziennikarz, "jest starą duszą", której nie fascynują współczesne filmy czy książki.
W wielu kwestiach jest podobna do mnie. Nie lubi na przykład filmów, które ogląda większość (...), woli klasyczne polskie filmy i seriale: "Stawiam na Tolka Banana" albo "Wakacje z duchami". Jest trochę starą duszą, woli filmy i książki, które mają po pięćdziesiąt lat, niż świeże produkcje, często bezwartościowe - mówił.
Tym większą niespodziankę Prokop sprawił fanom, gdy na Instgramie pochwalił się zdjęciem ze swoją pociechą. Na fotografii widzimy ich oboje siedzących na pniu drzewa, wpatrujących się w zimowy krajobraz. Chociaż Zofia widoczna jest jedynie od strony pleców, można zauważyć, że sięga siedzącemu tacie już do połowy głowy.
Bujając z córką w obłokach - podpisał fotografię Prokop, czym wzbudził zachwyt internautów.
Fani zaczęli snuć domysły, gdzie wykonano zdjęcie, ale chyba nikomu się nie udało. Dziennikarz bowiem, swym zwyczajem, nie odniósł się do komentarzy, nawet tych pełnych zachwytu.
Lubicie jego podejście do popularności?