Programy telewizyjne realizowane na żywo mają to do siebie, że nie da się z nich niczego wyciąć, na szybko poprawić lub zmienić. Liczy się tylko, co jest tu i teraz, stąd właśnie widzowie tylko czekają, aż ich ulubieni prowadzący będą musieli podjąć szybką reakcję na różne, nieprzewidziane zdarzenia, do jakich często dochodzi na planie. Jak nieraz mieliśmy okazję zobaczyć, zdarza się to nawet największym ekranowym wyjadaczom.
W poniedziałkowym odcinku porannego show nowa ekipa miała okazję spotkać się na planie z Marcinem Prokopem ze starej gwardii prezenterów. Ze względu na obecność Adama Małysza w programie, w studio pojawiła się także jego kartonowa podobizna.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jurora "Mam Talent!" wyraźnie rozpierała energia, którą 47-latek musiał jakoś spożytkować. Prezenter postanowił wykazać się tężyzną fizyczną i zapowiedział, że uda mu się dorównać Małyszowi, a nawet przeskoczyć jednego z najwybitniejszych rodzimych skoczków. Podobizna sportowca została położona na podłodze, a prezenter podjął wyzwanie.
Niestety, tej presji nie wytrzymały dopasowane spodnie dziennikarza, które w kluczowym momencie skoku rozerwały się w okolicy pośladków. Incydent doprowadził całą ekipę do łez, a na twarzy Marcina odmalowało się zażenowanie. Mimo to Marcin jak zwykle usiłował zachować zimną krew, przechadzając się po planie z kamienną twarzą i zasłaniając dłońmi dziurę.
Zupełnie nic się nie stało. A co się miało stać? - mówił na nagraniu udostępnionym w sieci prezenter.
Co ciekawe, to nie pierwszy raz, gdy przydarzyła się taka sytuacja właśnie Marcinowi Prokopowi. W 2015 roku również na wizji pękły mu spodnie w newralgicznym miejscu.
Pani w obuwniczym miała taki ruch, że aż jej się buty rozeszły. A mnie się rozeszły spodnie, taka ekscytacja nastąpiła w ramach programu – skomentował wówczas to zdarzenie.