Marcin Prokop od lat uznawany jest za jednego z najlepszych polskich konferansjerów i prowadzących, a od kiedy przeprowadza autorskie wywiady w programie "Z tymi co się znają" publikowanym w serwisie YouTube, także dziennikarzy. Wysublimowane poczucie humoru, cięte riposty, ciekawe anegdoty i celne spostrzeżenia dodają rozmowom animuszu i przyciągają najróżniejszych odbiorców. Prokop nie tylko "poruszył niebo i ziemię" w pierwszym sezonie „Z tymi co się znają”, kiedy rozmawiał z Mirosławem Hermaszewskim – jedynym Polakiem, który był w kosmosie, ale także sprowokował do nietypowej reakcji Roberta Więckiewicza w drugiej edycji swojego programu.
Drugi sezon internetowego programu Marcina Prokopa obnażył przed fanami formatu nieznane dotąd strony polskich gwiazd. Kortez przyznał, że w młodości zamykał się w pokoju i słuchał fortepianowych koncertów:
„Zawsze byłem zakochany w fortepianie. Chciałem być fortepianistą, ale nie było fortepianu w chacie. Bardzo często było tak, że zamykałem się w domu i słuchałem fortepianowych koncertów. Było 28 stopni, koledzy grali w piłkę, a ja miałem fazę na Chopina. Ale po tej fazie na Chopina przyszła faza na fajkę, wino i koszykówkę. Nigdy nie byłem outsiderem, ale zawsze byłem trochę wycofany” – wyznał szczerze. W jednym z odcinków pojawiła się także Wróżka Oriana, która zdradziła, że kiedyś w jej mieszkaniu pojawił się cień, który był podobny do gospodarza show: "Oczyszczałam hotel. Coś się przykleiło, coś za mną polazło. Czułam, że coś jest w domu. Przewróciłam się na drugi bok i zobaczyłam cień mężczyzny, taki sunący. Był Twojego wzrostu, miał długie ręce i długie nogi" – opowiadała przejęta.
Raper Bedoes Browar Namysłów uznał za idealne miejsce na zwierzenia. W rozmowie z Prokopem wyznał, że w szkole nie był lubiany – dzieci wyśmiewały go z powodu tuszy i braku ojca. Ostatecznie musiał przejść na nauczanie indywidualne ze względu na fobię społeczną. Przez jakiś czas leczył się psychiatrycznie. Muzyk "nawrócił się" u Prokopa i zapewnił, że od teraz "zamierza mówić same mądre rzeczy": "Chcę pokazać, że ze wszystkiego można wyjść, ze wszystkim można sobie poradzić. Chcę być motywacją dla ludzi" – tłumaczy.
Gościem kolejnego odcinka był ceniony w Polsce pisarz Jakub Żulczyk. Jego książka „Ślepnąc od świateł” stała się bestsellerem, a dzięki wciąż rosnącej popularności dzieła doczekała się nawet ekranizacji. Serial, podobnie jak książka, zebrał najlepsze recenzje od krytyków i widzów i został nagrodzony Orłem w kategorii „Najlepszy filmowy serial fabularny”. Nic dziwnego, że Marcin Prokop chciał poznać sekretne sposoby Żulczyka, do których ucieka się podczas tworzenia. Jego odpowiedź zaskoczyła prowadzącego, ponieważ pisarz nie uznaje czegoś takiego jak „wena”:
„Jak się utrzymujesz z tego, co robisz, to nie ma czegoś takiego jak wena. Nie ma czegoś takiego jak natchnienie. Wena to jest dzień, w którym ja mam wyjątkowo dobre samopoczucie, że chce mi się pracować i nie muszę się specjalnie zmuszać, żeby otworzyć komputer i siąść do roboty. Gdybym ja miał czekać na wenę, to bym pracował raz w miesiącu” – powiedział z pełnym luzem Żulczyk.
Oglądacie ten program?