W najnowszym odcinku programu W Trójkącie Agnieszka Woźniak-Starak i Gabi Drzewiecka wzięły na spytki Marcina Prokopa. Pochylając się nad wątkiem swej imponującej kariery, dziennikarz nie mógł rzecz jasna wspomnieć o współpracy z Szymonem Hołownią, z którym przez 13 lat tworzył Mam Talent. Sparowanie dwóch skrajnie różnych żywiołów miało być autorskim projektem Edwarda Miszczaka.
Zobacz: Planował życie w zakonie, wybrał telewizję i politykę. Jakie wykształcenie ma Szymon Hołownia?
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Marcin Prokop wspomina początki współpracy z Szymonem Hołownią
Dość ryzykowne połączenie dwóch ludzi z zupełnie różnych parafii - dosłownie - czyli mnie i Szymona Hołowni, na którym wszyscy - znowu nomen omen – postawili krzyżyk, stwierdzili, że to się na pewno nie uda, że to głupi pomysł… Edward Miszczak miał swoje przebłyski geniuszu i to był jeden z nich. Żeby zestawić ze sobą dwa bieguny i zobaczył, jak między nimi płynie prąd. (...) Szymon był sobą, ja byłem sobą i graliśmy w otwarte karty. Nie hamowaliśmy się, nie daliśmy sobie pisać żartów. Wchodziliśmy na antenę i jechaliśmy z głowy.
Prokop wspomniał, że przed paroma laty kontemplował odejście z telewizji. Drzewiecka pociągnęła go za język, dopytując, czy miało to coś wspólnego z przejściem Hołowni do polityki.
Nagle troszkę jedno dziecko zostało na placu zabaw, a drugie poszło się bawić z innymi dziećmi w zupełnie innym departamencie.
Marcin zapewnia jednak, że decyzja kolegi o zakończeniu współpracy z TVN-em w żadnym razie go nie zaskoczyła.
Zawsze wiedziałem, że Szymon się oderwie od "Mam Talent". Od pierwszej edycji właściwie już się odrywał. To nigdy do końca nie był jego lot, jego program. Potraktował to trochę jako poligon doświadczalny, uczący go publicznych występów, zarządzania emocjami tłumu. Wszystkie te rzeczy, które w niedawnej debacie parlamentarnej wykorzystał, to są rzeczy, które nabył w tym programie. Patrząc na niego teraz, jak występuje jako polityk, widzę gościa, który jeszcze 15 lat temu był… Przepraszam, Szymon, kocham Cię, ale byłeś drewnem no, byłeś Pinokiem telewizyjnym. A teraz jako człowiek, który się nieprawdopodobnie szybko uczy, jest przeinteligentny i bardzo bystry, od pierwszej edycji obserwował, jak to się robi, z jakich to jest śrubek poskładane. Widziałem, że mapuje sobie tę rzeczywistość, i potem nagle krok po kroku, z edycji na edycję i potem właściwie ja musiałem go ścigać, a nie on mnie.
Jeszcze ciekawsze okazują się początki znajomości Prokopa i Hołowni. Otóż świeżo upieczony pan poseł miał zaproponować koledze z redakcji reportaż wcieleniowy o pracy w sekstelefonie.
Dość długo znaliśmy się jeszcze z rynku prasowego. Pamiętam, że jeszcze w "Machinie" podbił do mnie chłopak z Białegostoku mówiący jeszcze ze specyficznym akcentem, który przedstawił mi się jako były zakonnik, gorliwy chrześcijanin i człowiek z zupełnie innej bajki niż moja, który zaproponował mi tekst wcieleniowy o pracy w sekstelefonie. Pomyślałem sobie - ciekawe, jak taki typ włączony w krwiobieg czegoś, co zupełnie nie jest jego światem, z tego wybrnie. Napisał super błyskotliwą rzecz, bardzo fajny materiał, który odbił się szerokim echem.
Przypomnijmy: Tak mieszka Szymon Hołownia z rodziną: prostota, jasne kolory i mnóstwo książek (ZDJĘCIA)
Marcin Prokop o sukcesie Trzeciej Drogi
Naturalnie poruszono także wątek polityczny. W końcu wszelkie znaki na niebie i ziemi zapowiadają, że Hołownia będzie współtworzyć przyszły rząd, ba, najprawdopodobniej zostanie Marszałkiem Sejmu.
Spodziewałem się, że wejdą do parlamentu i osiągną próg. Ja bardzo ufam ocenie Szymona. Wiem, że to, co on robi, że po pierwsze wynika z dobrych intencji. Wierzę w to, że jest w polityce dla dobrych intencji. A po drugie, że on wie, co robi. Że nie robi ruchów przypadkowych. Oczywiście zdarzają się błędy, potknięcia, wynikającego z tego, że on jeszcze nie do końca potrafi obsługiwać tę nową rzeczywistość, natomiast strategicznie, ja mu ufam. Wierzę, że to, co robi, ma sens.
Chwilę uwagi poświęcono także na skomentowanie nowej ścieżki w karierze Edwarda Miszczaka.
Myślę, że odnalazł nową szachownicę w Polsacie i może tam teraz zupełnie nowymi pionkami [rozgrywać]. Jako wytrawny gracz telewizyjny pewnie jest szczęśliwy, że może sobie tę partię przesuwać od zera. Aczkolwiek wie, że tam królowa się przesuwa na ostatniej linii... Zagrażając!