Od debiutu Marcina Prokopa w telewizji minęły już ponad dwie dekady. W tym czasie ekstrawertyczna osobowość dziennikarza zaskarbiła mu sympatię dyrektora programowego TVN. Internauci doceniają jego wrodzony dystans oraz poczucie humoru.
Ostatnio na wzmożone zainteresowanie mediów liczyć mogła również żona Prokopa. W rozmowie z "Dzień Dobry TVN" Maria Pażuch-Prokop wyjawiła, że przez lata zmagała się z nerwicą napadowo-lękową, którą udało jej się zwalczyć przy pomocy farmakologii oraz pracy z oddechem.
Podobnie jak Marysia, Marcin również jest wyjątkowo aktywny na Instagramie, gdzie śledzi go 666 tysięcy osób. W sobotę znany "kawalarz" znów postanowił zakpić sobie z poczynań rządu, nawiązując do afery wokół śledzenia urządzeń ważnych polityków za pomocą oprogramowania Pegasus. Nazwę "Pegasus" wcześniej kojarzono raczej z kultową konsolą do gier, której zdjęcie na Instagramie pokazał Prokop. 44-latek pochwalił się, że jest właścicielem konsoli, która była prawdziwym hitem w Polsce w latach 90.
Podobno rząd zapłacił za Pegasusa 25 milionów złotych. Ja za swojego 150 zeta. A mogli mnie spytać - zażartował.
Na dowcip nie pozostali obojętni fani Marcina. O ile jedni docenili żart, to znaleźli się też i tacy, którzy skarcili prowadzącego "Dzień Dobry TVN" za wyśmiewanie tak poważnej sprawy.
Są Pegasusy dla dzieci i dorosłych;
Dobrze, że nie spytali. Teraz byś miał niezłe kłopoty;
Jak słychać, jakieś niepokojące wieści?;
Jeden z członków rządu tak wyśmiewał początkowo informacje o Pegasusie. Jak się okazało, skala podsłuchów była porażająca. Proszę nie iść tą drogą;
A Wy jak sądzicie, wyszło zabawnie?