W poprzednim odcinku "Top Model" uczestnicy programu wystąpili w sesji, w której w ramach "rekwizytów" wykorzystano zdezorientowane i wyraźnie przestraszone alpaki. Zwierzęta w panice wierzgały i kopały uczestników programu, którzy nie mieli pojęcia, jak ujarzmić zwierzęta. Tuż po emisji odcinka fala krytyki spadła głównie na zdeklarowanych obrońców praw zwierząt, czyli Joannę Krupę i Michała Piróga.
Zobacz: "Top Model". Widzowie oburzeni WYKORZYSTANIEM ALPAK do sesji: "WSTYD! Śmierdzi od was HIPOKRYZJĄ"
W rozmowie z Pudelkiem do całej sytuacji odniósł się Marcin Tyszka, który wielokrotnie pracował na planie zdjęciowym z dzikimi zwierzętami. Choć fotograf nie uczestniczył w realizacji tej części odcinka, to zapewnia, że zwierzętom nie działa się żadna krzywda. Alpaki porównał do psów i kotów, którym nie szkodzi bliski kontakt z człowiekiem.
Lamy są bardzo udomowione, są trochę jak pies czy kot domowe. One były przesłodkie. Były zadowolone, nie pamiętam, że ktoś komuś robił krzywdę. Niedługo okaże się, że nie możesz zrobić zdjęcia ze swoim psem lub kotem. Nie widzę, żeby to był aż taki straszny problem. To robienie igły z widły, bo chyba za mało dzieje się na rynku.
Tyszka odniósł się również do najbliższego odcinka, w którym uczestniczy zapozują u boku insektów.
Zawsze musi być jakieś oburzenie. Ludzie zawsze będą szukać problemów. Żadne zwierzę nie ucierpiało - zapewnił Marcin Tyszka.