Nie jest tajemnicą, że wraz z nastaniem rządów Jacka Kurskiego na ulicy Woronicza Telewizję Polską sukcesywnie zaczęły opuszczać prawdziwe medialne talenty, na których miejsce nierzadko wciskają się mierni, aczkolwiek światopoglądowo zgodni z polityką rządu zastępcy.
Zobacz: Ida Nowakowska komentuje orzeczenie TK: "Nie można zlikwidować życia, bo ma się taką ZACHCIANKĘ"
Z tak mało doborowym towarzystwem nie chce już dłużej być kojarzony Marcin Wójcik - współzałożyciel legendarnego kabaretu Ani Mru-Mru. W oficjalnym oświadczeniu kabareciarz zrezygnował właśnie z tantiem podsyłanych mu co miesiąc za emitowanie skeczów z jego udziałem. Odmówił też udziału w szykowanym przez TVP projekcie, do którego go zaproszono. Jak sam pisze, nie zgadza się na praktykowaną przez dziennikarzy stacji "bezwstydną propagandę".
W związku z tym, że z TVP nie współpracuję od 2015 roku, chociaż moja twarz w waszych programach pojawia się codziennie, postanowiłem dziś rano zerknąć na pasmo informacyjne TVP i sprawdzić, czy lubię i szanuję waszą stację. Z przykrością stwierdziłem, że niestety w dalszym ciągu nie, że zakłamywanie rzeczywistości i bezwstydna propaganda nie wpisuje się w mój system wartości. Jestem zdecydowanym przeciwnikiem Prawa i Sprawiedliwości, partii, której tubą stała się wasza telewizja, a prawda, uczciwość, rzetelność i szacunek do innych są dla mnie sprawami fundamentalnymi - czytamy w opublikowanym na Facebooku liście.
Wójcik zauważa, że w dzisiejszych czasach każda forma zarobku w branży rozrywkowej jest dla artystów na wagę złota, jednak przyjmowanie pieniędzy od TVP byłoby dla niego plamą na honorze.
Jestem zaszczycony, że z dwóch miliardów złotych, który TVP dostała m.in. z moich podatków na dzielenie Polaków, koncerty disco polo i kłamstwa, udało się Wam wysupłać 1200 PLN na moją skromną osobę, ale jestem w stanie, nawet w tak trudnej sytuacji, w jakiej znalazła się branża artystyczna, zrezygnować z tej kwoty. (...) Musiałbym w domu poodwracać wszystkie lustra po powrocie z Warszawy, a kolejne powtórki programu, przypominałyby mi o tym, że sprzedałem siebie i swoje przekonania - pisze kabareciarz.
Na samym końcu listu Wójcik pozwolił sobie też na odrobinę uszczypliwości względem na siłę promowanych "gwiazd TVP", które nie mają umiaru w podlizywaniu się szefostwu stacji i partii rządzącej.
Wierzę, że bez problemu znajdziecie zastępstwo w instytucji, w której aż roi się od dowcipnych gwiazd, takich jak Jarosław Jakimowicz czy Ida Nowakowska - zażartował.
Doceniacie jego gest?